Z dziennika magistrantki 3

Po 15 dniach pisania MGiRa mam 2/3 materiału roboczego, został mi jeszcze jeden obszerny rozdział do napisania plus dopracowanie wstępu i wnioski. I cały czas babrzę się z klasyfikowaniem ulic. Robota prosta, mozolna i dłużąca się... Ulice, ulice, ulice, uuu - akurat jestem na tej literze.



A w między czasie wygrzebałam takie oto znalezisko w lumpeksie. Naszywkę dodana w postobróbce.



Byłam też na kilku koncertach, wygląda na to, że grana przeze mnie rola podpieracza ściany odeszła do lamusa. Ba, ku mojemu zdziwieniu rozeszło się, że gdzieś, kiedyś wydawałam (powiedzmy, że wydaję, ponieważ w myślach układam pomysły na kolejne produkcje) ziny i prascy scenersi zaczęli się o nie wypytywać. Jest dobrze.
11/06 w Pradze gra świetna kapelka ze Stanów - Masakari, zaś 20/06 zagra świetny tercet emo kapel. Jaram sięęęęę...meeeee...



P.S. Z jakiegoś powodu mój skaner mnie nienawidzi i stara się pokazać mnie w krzywym zwierciadle. Bardziej krzywym niż krzywe zęby pacjenta u ortodonty.

Comments

Popular posts from this blog

Personal Landmarks: A Map of Trauma in London

ADO starfish

Three weeks into my Panchakarma retreat