Hitchhike May! *22*

22. Pedir cola.

Poniższa historia zmusiła mnie do zastanowienia się nad tym, że mimo własnych problemów jesteśmy w stanie pomagać innym. Może to brzmi górnolotnie, ale coś mi podpowiada, że tak powinnam to odbierać.

Podróżując samej po Hiszpanii trafiłam do miasteczka położonego na południu, które okazało się straszną katastrofą w wydostaniu się: kilka kilometrów marszu z 13 kilogramowym plecakiem w pełnym słońcu plus zero reakcji na próby łapania stopa. Dół jednym słowem.

Ale ta historia miała miejsce trochę wcześniej, przed wjazdem do miasteczka wysadziła mnie pewna parka a tam po niedługim oczekiwaniu zatrzymała się kobieta. Weszłam do auta i przywitał mnie jej serdeczny uśmiech. Po chwili spostrzegłam, że w tylnej części samochodu siedzi jej córka na wózku inwalidzkim, dziewczynka miała rodzaj upośledzenia psycho-ruchowego i jak się okazało, matka wiozła ją na rehabilitację do pobliskiego szpitala. Jechałyśmy może 5 minut, stosunkowo krótki stop i w zasadzie średnio mi pomogło wwiezienie do miasta, ale... to, że mimo sytuacji zatrzymała się dla mnie. To, że chciała podwiezieniem pomóc jakiejś obcej dziewczynie w dostaniu się tych 5 km dalej. To dla mnie dużo znaczyło. Może nadinterpretuję tę podwózkę, ale wydaje mi się, że większość osób w jej sytuacji po prostu by olała kogoś czekającego na poboczu. Gracias.

Comments

Popular posts from this blog

Personal Landmarks: A Map of Trauma in London

ADO starfish

Three weeks into my Panchakarma retreat