Z dziennika magistrantki: 24 dni!

24 dni - tyle mi zajęło napisanie nowatorskiej -ha ha ha- pracy magisterskiej poświęconej nazwom praskich ulic. Ulic, placów, wysp i pozostałych urbanonimów należałoby dodać. W jakiś sposób jestem z siebie dumna, w szczególności z tego, że z głębin głębokiego oceanu przemyśleń i rozważań wyłoniła się góra lodowa. Nie wiem, czy o tę akurat górę chodziło mojej promo, ale załóżmy, że ano i oprócz poprawek stylistyczno-przypisowo-źródłowych nie będę musiała nic dodawać i uzupełniać.

Uff... Jutro jeszcze dokładnie przebadam mój lodowiec i popchnę dalej, by na falach internetu posurfował prosto do portu mojej promo.

P.S. W ciągu ostatnich 24 dni zdążyłam również zaprzyjaźnić się bliżej z kawą, przez co kolor mojej krwi (zapewne) stał się brązowo-czerwony, inaczej mówiąc: brunatny.

Dziś totalnie zakochałam się w kapeli the organ.
AAA jak awesome. Cały album tutaj.

Comments

Popular posts from this blog

Personal Landmarks: A Map of Trauma in London

ADO starfish

Three weeks into my Panchakarma retreat