Hitchhike May! *19*

19. Liften



Wmawiali nam, że nie ma szans, że w Iranie autostop nie działa (lub przynajmniej nie działa jego bezpłatna wersja). Ale udowodniliśmy, że da się*, choć początki były średnio zachęcające.

Pierwsze podejście: Prażymy się w słońcu, jestem pozawijana po uszy w manto i hijab (manto to koszula zakrywająca biodra, najlepiej do połowy ud, a hijab to nic innego jak chusta na głowę), wyciągam kciuka. Stosunkowo szybko zatrzymało się auto, bla bla bla, i kierowca chce pieniądze. Sajonara. Zatrzymało się drugie auto, ten sam schemat. A potem trzecie, czwarte i w końcu piąty kierowca zgarnął nas z pobocza. I potem już to szło. Może nie było poezji, ale całkiem szybko przesiadaliśmy się z auta do auta. I wtedy zatrzymała się irańska rodzinka. Matka, starszy syn kierowca i młodszy syn. Auto nie dość, że rozmiarów fiata pandy, to jeszcze wypakowane po dach, włączając w to składany namiot, masę toreb i jedzenia.

Jedziemy, jest co najmniej wesoło, starsza muzułmanka zachęca syna do włączenia jakiegoś szlagieru techno, tan zapuszcza hit, matka zaczyna wymachiwać rękoma, niemal tańczyć i do tego śpiewa refren. Szał.
Potem było już spokojniej, zjechaliśmy na piknik, i miałam szansę spróbować faludeh czyli rodzaj sorbetu z cienkich nudli vermicelli zamrożonych ze skrobią kukurydzianą, woda różaną, podawane z sosem limonkowym i często pokruszonymi pistacjami. Bardzo pozytywnie wspominam tę rodzinkę, beztroskę i salwy śmiechu, które pojawiały się w trakcie jazdy.

Kolejne próby autostopowe były bardziej zachęcające, a czym dalej na południe, tym było lepiej.
Definitywnie polecam Iran na stopa – pul na daram!


*) Wszędzie jest możliwe, wiara w to zjawisko i doświadczenia innych silnie utwierdzają mnie w przekonaniu, że autostop działa wszędzie. Włączając w to stop wodny (łódkostop?), powietrzny (samostop?) i inne.

Comments

Popular posts from this blog

Personal Landmarks: A Map of Trauma in London

ADO starfish

Three weeks into my Panchakarma retreat