Dzień 93: Seul rowerowo. Seoul hardcorowo

Trzy ostatnie dni w Korei i zarazem trzy ostatnie dni w Seulu. W sobotę trafiłam na koncert hard core'owy, w zasadzie z 6 kapel, 4 grały niemal to samo, ale i tak się cieszę, że tam trafiłam. Że zobaczyłam moshujące Koreanki, koreańską zabawę w tłumie i byłam w świetnym klubie, w zasadzie w piwnicy przerobionej częściowo na klub.
Trafiłam również do Loving Hut, prześwietnej restauracji wegańskiej. Ceny przystępne, i Sweet Coffee Soy Latte... Brak pytań.
Jutro wylot, więc kończę. Dopiszę już w PL...

Comments

Popular posts from this blog

Personal Landmarks: A Map of Trauma in London

ADO starfish

Three weeks into my Panchakarma retreat