Dzień 68: Pobřežní hlídka

Po monsunowych tygodniach (no, monsun to właściwie nie był, aczkolwiek z punktu widzenia Europejki, taką nawałnicę deszczów stosunkowo łatwo nazwać monsunem)słońce wyszło na dobre. I zrealizowałam jeden z głównych celów przyjazdu do Busanu: chill out na plaży. Morze i plaża stanowią moją osobistą kwintesencję wakacji: morska bryza smaga Cię po twarzy, skaczesz między rozszalałymi falami, piasek wsypuje się na rozłożony ręcznik, do plecaka, krótko mówiąc wsypuje się wszędzie. Gorąc i upał, które gasisz wskakując do przesolonej wody.
Padło na Haeundae Beach, plażę, która dzięki ogromnej ilości parasoli znalazła się na liście Guinnesa. Istny szał, parasol obok parasola, miejsce dla mojego skromnego (przy rozmiarach parasolek) ręcznika znalazłam dopiero gdzieś w tyle. Koreańskie słońce zdaje się jest znacznie silniejsze, niż nasze rodzime czy choćby Tureckie. Niecałe 1,5 godziny wylegiwania się wystarczyło abym zamieniła się w raka, więc temat plaży odpuszczam na kilka dni.

Wracając jeszcze do Gwangju, to oprócz super widoków z okna mogłam podziwiać zbiory muzeum sztuki nowoczesnej i muzeum etnograficznego. W muzeum etnograficznym kilka rzeczy wzbudziło moją szczególną ciekawość, a więc:
- Noodle Maker - wyglądał jak radło
- będąc przy kulinariach: zupa z krowiej kostki, czyli "cow ankle soup" czy mały prosiak w całości w jednym garze)
- mata z ludzkich włosów - raczej osobliwa mata...
- ekspozycja dotycząca egzorcyzmów odprawianych na wsi

Miałam popłynąć na Jeju Island i będąc w porcie tak po prostu zrezygnowałam. Siedziałam tam czekając aż pracownik odpowiedzialny za listę osób bez rezerwacji wyczyta moje nazwisko. I w którymś momencie pomyślałam, że może odłożę tą ideę na później, może jak zwykle przeliczyłam się finansowo i ciężko będzie zrealizować jednocześnie Jeju, trip do Hong Kongu i Serbię/Albanię po powrocie do Europy. Po wyczytaniu "Emily" i zachętach sąsiada siedzącego po prawej stronie ("Great! You can go now!) po prostu powiedziałam "I've changed my mind".

Haeundae jeszcze przed sezonem

Comments

Post a Comment

Popular posts from this blog

Personal Landmarks: A Map of Trauma in London

ADO starfish

Three weeks into my Panchakarma retreat