Dzień 37,5: Lick me, I'm vegan.

Zarwana nocka. Za godzinę wyjazd do Seulu, więc przynajmniej w aucie nadrobię.
Po dzisiejszym przedstawieniu w wersji Attention Deficit Hyperactivity Disorder i przypływie endorfin związanym z wizytą w kawiarni Purely Decadent (już sama nazwa uwodzi) nie wróciłam jeszcze do normy.
Wegańskie delicje. Najlepsze z najlepszych. Lick me, I'm vegan.

http://www.turtlemountain.com/products/purely_decadent.html

Czekam na piątkowe wydarzenie, tzn. wizytę w lunaparku Lotto World, a tym samym realizację jednego z dziecięcych marzeń (tzn. permanentny brak paszportu do 18-go roku życia i zero opcji na wyjazd do Disneylandu).

http://www.lotteworld.com - zapowiedź wymiata!

Zdjęcia z ostatnich dwóch tygodni:



Tuż za znakiem były strome, betonowe schody zapuszczające się głęboko w dół.
Znak jak najbardziej na miejscu. I kable.





Samgwangsa











Wspomniana kiedyś babcia-muchomor









Comments

Popular posts from this blog

Personal Landmarks: A Map of Trauma in London

ADO starfish

Three weeks into my Panchakarma retreat