Dzień 3: Kimchi refrigerator
Dojechałam na miejsce projektu - czyli Busanu (w wersji polskiej zdaje się obowiązuje nazwa Pusan). Busan to jeden z największych portów świata, znajduje się blisko Japonii i tworzą go niemal same blokowiska poprzecinane zielonymi, stożkowatymi górami. Wraz z Sandy, współtowarzyszką projektu mieszkamy u koreańskiej rodziny i przy okazji dzielimy mieszkanie z ostatnią wolontariuszką z naszego projektu, Sarang.
Czternaste piętro koreańskiego blokhausu z widokiem na całe miasto... Tego się nie spodziewałam, wiedziałam, że mam się nastawić na plaże, świątynie i wyspy wokół, ale nie na widok niczym z Holiday Inn. A jednak: W nocy (czyli teraz, obowiązuje czas GMT +9)całe miasto daje znaki świetlne z okien, żółte światełka metropolii żarzą się spokojnie na tle gór i morza (w końcu trafiłam do miejsca, gdzie po wynurzeniu się z fali można się wspinać pod górę) a statki leniwie się rozładowują. Na dniach postaram się znaleźć fotografa i wywołam pierwsze filmy.
Dziś też na własne oczy zobaczyłam lodówkę na kimchi, czyli coś, co każda koreańska rodzina w kuchni mieć powinna. Zamrażarka służy do przechowywania kimchi tuż po wymieszaniu jej z chili i pozostałymi składnikami. Zajmuje jakieś 1,30 x 1,30 m, co stanowi rozmiar porządnej pralki w angielskiej pralni. Będąc przy jedzeniu, odkryłam dziś Roasted Seaweed, czyli wysuszone na papier, słone glony. Idealne do zawijania w nie ryżu czy jako pożywna przekąska.

Jutro rozpoznanie terenu, w tym ośrodka, gdzie będę uczyć angielskiego. Just can't wait :)
p.s. Jeszcze coś, co mnie rozłożyło na łopatki na samym wstępie...
Czternaste piętro koreańskiego blokhausu z widokiem na całe miasto... Tego się nie spodziewałam, wiedziałam, że mam się nastawić na plaże, świątynie i wyspy wokół, ale nie na widok niczym z Holiday Inn. A jednak: W nocy (czyli teraz, obowiązuje czas GMT +9)całe miasto daje znaki świetlne z okien, żółte światełka metropolii żarzą się spokojnie na tle gór i morza (w końcu trafiłam do miejsca, gdzie po wynurzeniu się z fali można się wspinać pod górę) a statki leniwie się rozładowują. Na dniach postaram się znaleźć fotografa i wywołam pierwsze filmy.
Dziś też na własne oczy zobaczyłam lodówkę na kimchi, czyli coś, co każda koreańska rodzina w kuchni mieć powinna. Zamrażarka służy do przechowywania kimchi tuż po wymieszaniu jej z chili i pozostałymi składnikami. Zajmuje jakieś 1,30 x 1,30 m, co stanowi rozmiar porządnej pralki w angielskiej pralni. Będąc przy jedzeniu, odkryłam dziś Roasted Seaweed, czyli wysuszone na papier, słone glony. Idealne do zawijania w nie ryżu czy jako pożywna przekąska.

Jutro rozpoznanie terenu, w tym ośrodka, gdzie będę uczyć angielskiego. Just can't wait :)
p.s. Jeszcze coś, co mnie rozłożyło na łopatki na samym wstępie...

chce foto kimchi!
ReplyDeleteSzacun Emil - jaram sie blogiem, zazdroszcze tripu, a to jajko na ryzu nie brzmi źle:)
Reprezentuj!:)
mnie się podoba:)
ReplyDeletechce te glony!
ReplyDeletesałatka z glonów hmmm no nie wiem coś nie bardzo mnie to bierze ;) ale mleczko imbirowe bym przytuliła .emi tylko a po kiszonej kapuście to wiesz co jest ;) puuurt :*
ReplyDelete(podoba sie)
ReplyDeletenadrobilam zatem i przeczytalam wszystko:) bede sledzic teraz:)