Posts

Showing posts from 2009

... po bandzie

Image
Marcinie aka Hubercie: Pojechałeś po bandzie mówiąc kolokwialnie. Poza opublikowania tekstu o mnie i HitchhikeTheEdge, Marcin prowadzi bloga o boksie, jazzie i sami sprawdźcie czym jeszcze: http://hubertdia.blox.pl/html As you see in the picture above, a close friend of mine simply went over the top. He posted few words about my person and this tiny blog you're reading now. No comment.

O Al Hasnie, panie bałwanie i ryżu krótkoziarnistym

Image
Znalazłam. Wpadłam na nią niemal przypadkiem. Nie przypuszczałam nawet, że ją kiedykolwiek zobaczę w Pradze. Akurat w sercu Europy tak po prostu ją odnajdę. Al Hasneę... Czyli ten właściwy i jedyny powód, dla którego piję kawę. Kawę syryjską. Kawę z kardamonem. Z obfitą dawką kardamonu, sięgającą do 20% zawartości opakowania. Al Hasnaa uśmiecha się tajemniczo z zielonego opakowania, co chwilę mrugnie okiem, a zaraz potem przechyli czarkę z kawą. Automatycznie nasuwają się wspomnienia z Syrii. Te uśmiechy, zaciekawione spojrzenia rzucane ukradkiem, jedna z kawiarni przy suku Al Hamidiyeh. Sierpniowy ukrop spotęgowany żarem spływającym z nieba. Wrzaski dzieciaków biegających w kółko, kolorowe chusty i kawa. Gorąca, aromatyczna kawa. Okazuje się, że naprawdę niewiele trzeba, aby dodać magii dniu powszedniemu. Takiemu jak ten chociażby, kiedy cała Praga, od wschodu do zachodu, północy i południa, spowita jest szarawą, zbrudzoną resztką śniegowych oparów. Za oknem ohydna smogowa mgła, krótk...

z jak zima. z jak zło.

Image
zima mnie zamraża od środka. obezwładnia do tego stopnia, że chodząc po ulicach czuję się jak kawał sztywnego, wykrochmalonego płótna naciągniętego na krosno malarskie, na którymś ktoś wymusza naukę chodzenia. krok za krokiem. zima w kościach, zima w bucie i zima przeszywająca palce. i nachodzi mnie myśl, że oto nadszedł moment, kiedy moje palce przymarzły do skarpetek, a te do obuwia, a obuwie do zlodowaciałego chodnika. nienawidzę zimy, śniegu, bałwanów i śnieżek. nienawidzę telepania się na przystanku, przeskakiwania z nogi na nogę i upartego poprawiania czapki i dwóch kapturów na niej, aby co najbardziej uniemożliwić wdzieranie się mrozu do ciała przez dziurki w uszach i w nosie. ........................................................................ Zdjęcie poniżej pochodzi z Casablanki, Maroko. Zdaje się, że zostało zrobione przypadkiem i całkiem fajnie trzyma się kompozycji 1/3 vs. 2/3. Poszarpane trakcją kolejową niebo kontrastuje z białym płotem. Za płotem dają o sobie znać m...

Murakarazm

Image
W nawiązaniu do Haruki Murakamiego i marazmu listopadowego. Studiuję Kronikę Ptaka Nakręcacza i z zadziwieniem spoglądam na przedostatnią stronę, która zawiera pełen wykaz przetłumaczonych książek tegoż autora. Nie wiem czy sięgnę po wszystkie z nich, póki co zanurzam się w świecie codziennego absurdu. Niekoniecznie japońskiego. Absurdu dnia powszechnego. Zwyczajnych, codziennych sytuacji. W sklepie, w metrze i w stołówce. W aucie promotorki, w trakcie mojego pierwszego seminarium magisterskiego. Miało być normalnie, w gabinecie, a skończyło się na konsultacjach w podejrzanie zaparkowanym aucie w jednej z uliczek odchodzących od rynku. Po 21. W praskim mieszkaniu, kiedy sąsiad Aguilera (ponoć nawet utrzymuje więzy rodzinne z tą Aguilera) wparował do mojego pokoju z Samsonem (terier szkocki maści białej) i swoimi dwoma 'podopiecznymi' w wieku gimnazjalnym. Godzina 20, jak okiem sięgnąć ciemność rozświetlona nikłym światłem lamp ulicznych, 4 piętro, strome poddasze, a on chce si...

Co nowego w Korei Południowej?

Image
Ostatnimi czasy w ręce wpadło mi kilka filmów made in 대한민국. I zdecydowanie polecam film 'Bez tchu'(Ddongpari/똥파리)w reżyserii Yang Ik-Joon Film dość ciężki, przesycony brutalnością i piętnem przemocy domowej. Główny bohater dorastał w obliczu ojca tyrana i sam kieruje się zasadą pięści w życiu codziennym. Spotyka na swojej drodze uczennicę liceum, która jak się okazuje też przywykła do twardych zasad. Film jest przeplatany scenami agresji i bezsilności. O ile od samego początku odczuwasz niechęć i potępienie dla głównego bohatera (grany przez reżysera) to w trakcie rozwijania się akcji budzą się w tobie pozytywniejsze uczucia względem niego. I kiedy ma nastąpić oczekiwany pozytywny zwrot akcji, następuje dramat. Po tym filmie doznałam catharsis. Nie pamiętam kiedy ostatnio oglądałam film, który w tak doszczętny sposób by mnie wciągnął. Poczułam się jak po praniu mózgu i cholernie smutno zarazem. Dobra porcja kina, która zwraca uwagę na jedną z patologii szargających tak Koreę, j...

This is Bill.

Image
Otwieram pierwszą część cyklu 'Toy Shelter'(Schronisko dla zabawek). Pytanie do publiczności: kogo przypomina Bill? Podpowiem, że chodzi o postać z popkultury. --------------------------------------------------------- I'm opening first part of series 'Toy Shelter'. Question for the audience: who does Bill resemble? I will prompt that this figure is from popculture. Toy Shelter jest inicjatywą non profit prowadzoną przeze mnie. Zbieram zabawki porozstawiane po kątach lumpeksów. Stoją takie w kącie, opuszczone, poniszczone i przez nikogo niechciane. Zawsze trafiam na jakichś freaków. Choćby taki Bill. W niedługim czasie kolejne odsłony wesołej gromady. Gratulacje dla NYHC.

quid te non necaverit, certe confirmabit

W ciągu ostatnich dni miało miejsce kilka wydarzeń, które układają się w puzzle 'jest gorzej niż źle'. Tak mimochodem. Mam za sobą 12 godzin maszerowania w tę i we w tę z brudnymi talerzami, lampkami od szampana i jedzeniem niczym rasowa kelnerka podczas bankietu dla 250 dentystów w luksusowej restauracji. Opowiadanie o tym doświadczeniu niedługo. Tym czasem czeski hit z cyklu classic 80's inspirowany muzyką z 'Niekończącej się opowieści', na który natrafiłam przypadkowo podczas wspomnianej powyżej całonocnej warty z tacą w ręku. Michal David – Děti ráje "S láskou kráčíme jak blázni létem, den je bez problému, náš je čas, stále se nám nechce stát a stárnout, víme, co říct, když se ptáte nás. Ref:Nám to vyjde, co chcem máme, s větrem v zádech počítáme, máme vůli, nám to vyjde, všechno vyjde nám, nám to vyjde, máme zájem, nejsme zlí, jsme děti ráje, dětem ráje, těm to vyjde, jako vám, tak nám. " Wąsy pierwsza klasa. Układ taneczny okupiony długimi godzinami ...

Korea, wciąż Korea.

'Jak cudownie, że wspomnienia zostają. Nikt ich nie zabiera. Wszystko zostaje w głowie.' Kasiu, dzięki za te słowa. Korea wytrwale i natrętnie okupuje moją głowę. Codziennie powraca w postaci przeglądanych zdjęć, oglądanych filmów a przede wszystkim słuchanej muzyki. I choćby byłby to pop dla nastolatek, przesycony różem i gadżetami, nasiąkam jak gąbka. Wyniki poniżej plus dwa linki dla zainteresowanych tematem. http://hallokorea.exteen.com/ http://www.koreanmovie.com/ Dwa razy Girls' Generation znane również jako SNSD (czyli akronim imienia So Nyeo Shi Dae)oraz F.T. Island czyli "The name F.T. Island stands for 'Five Treasure Island', each of the five members being a treasure". Nie mam żadnych pytań.

Korea, my sweet Korea

Image
I do like this picture. Its dynamism, space, frame. I’m not a good photographer and my photos suffer from lack of ‘space’, perspective, however I find something catchy in this particular photo. Something I was looking for a long time. Even tough faces are lit in an ugly, shadowy way (the picture was taken around 2pm), and colours are not perfect, I still enjoy looking at it. This photo does not only remind me of great time I spent in Korea. And it's not only presents how busy is typical university area in Seoul. It also shows how chaotic are Korean streets, with their colorful, garish signboards, lights, many cafés, bizarre crossroads... I tend to look for chaos in my surroundings and in this fleeting, particular moment I managed to catch a bit of it. By chance of course. The blue sky, the girl lost in thought, the man in the background, who is pulling funny face. All these fragments will always remind me about my last day in Korea, when I was riding a bike whole day long, taking p...

(Korean) Party animal

Image
02.02: Powinnam iść spać, ponieważ jutro muszę wcześnie wstać (oficjalny koniec wakacji - początek roku akademickiego na Karlovce), ale natrętnie przesłuchuję Lollobrigidę, mój nowy nabytek na dysku D (thanks a lot Nikola and Vojkan!!!). A zatem... Elektro Punk prosto z Hrvatska: http://www.myspace.com/vislollobrigida Wczoraj obchodziłam oficjalną imprezę urodzinową. Była plastikowa korona i magiczna różdżka. Był współlokator nerd i crustowiec z Tajwanu. Nie zabrakło koreańskich hitów i dr Spiele (jak kicz to po całości). I wreszcie była masa wegańskich smakołyków. Nie mam pytań. Zwłaszcza po tym, jak zobaczyłam nasze domowe Honzatko pląsające w rytm Boney M. Dziś ponownie 'oslava narozenin', tym razem znajoma Czeszka organizowała małe party. I jeszcze kilka innych tego typu wydarzeń w przeciągu ostatniego tygodnia. Zastanawia mnie ten fenomenalny wręcz wzrost mojego uspołecznienia. Party zwierzyna rodem z Korei jak nic.

Zpátky v Praze. Tohle je můj svět.

Image
Wróciłam na stare śmieci, na Nezamyslovą, na Nusle, po prostu do Prahy, mojej Prahy. Ostatnimi czasy moje życie znów przyspieszyło, trip na Bałkany, potem kilka szalonych dni we Wrocławiu. Zaganianych dni wypełnionych spotkaniami ze znajomymi i zdobywaniem rzeczy na wyjazd do Pragi. Czasem tracę kontakt z internetem, z blogiem i po prostu płynę pochłonięta przez chwile TU i TERAZ. Na razie mam wakacje od pracy, tłumaczeń i studiów. Za tydzień zacznę coś z sobą robić, wrócę do pracy w hotelu, zamieszczę ogłoszenia o tłumaczeniach i rozejrzę się za ciekawymi zajęciami na Karlovce (dla niewtajemniczonych: Uniwersytet Karola). Dziś jeszcze wakacje i wspomnienia z Bałkanów. Od kuchni: Jedna z lepszych szarlotek, jakie jadłam (Belgrad) Kačkavalj smakuje niczym ser "od kozy", choć jak widać poniżej jest "od soji" Blimp polubił Knjaza.. . Czas na Nikona F50. W wersji black and white. Belgrad i to, co mnie ostatnio fascynuje w architekturze. Paneláky. I Tila. Belgradzki psi ...

Jak zeSplitowac Mostar?

Bedac w Korei poznalam malzenstwo z Ameryki, ktore bylo wrecz zniesmaczone Podgorica, stolica Czarnogory. Niewiele z tego wtedy zrozumialam, ale teraz juz wiem. Mimo calej otwartosci i postawy open-minded, nie znalazlam po prostu nic w tej, hm, stolicy. Co prawda byla jedna stara wieza, pod ktora chcielismy skonsumowac obiad i w przeciagu sekundy pojawil sie lokalny pijaczyna z pytaniem o chleb, chipsy, a nawet zaprosil na piwo. Anyway, skorzystalismy z zaproszenia przyjemnej pary z Belgradu, ktora wczesniej nas wziela na stopa, i tak oto wyladowalismy w Barze. Nie takim normalnym barze z piwem, wodka i zakaskami, ale w portowej miejsowosci o tej niezwykle uroczej nazwie. Przypomnialy mi sie wakacje spedzane na wsi: stare, drewniane okna, maly pokoj, psy-przylepy i totalny relaks od rana do wieczora. Dzien spedzony na plazy, jakis spacer, jakas nektarynka po drodze... Zasiedzielismy sie dwa dni i dzis w koncu udalo sie nam na zebrac na stopa w kierunku Bosni i Hercegowiny (i docelowego...

Antifa fest w Zrenjinie

Siedzac z belgradzkimi punkami i pijac kawe zbieramy sie na festiwal Antify w Zrenijnie. Mieszkanie tutejszych scenersow wyglada jak sklot, i gdyz nie ma szans na zalozenie sklotu w Belgradzie. Masa zinow, kaset i trampolina. Udalo mi sie sforografowac 3 smutne budynki dosc silnie przypominajace belgradzka przeszlosc. Choc moze nie bylo w Jugoslawii tak tragicznie jak sie nam wmawia. Jak mowi Vojkan, moj gospodarz CS, Jugoslawia byla silna, ludzie nie narzekali na zycie, tolerowali rozne wyznania w ramach tego wielkiego panstwa. I potem sie zaczelo kilka dlugich lat wojny, rozrywania kraju na czesci. Jutro po festiwalu ruszam w kierunku Czarnej Gory, poki co looking forward to antifa. Read you soon!

Srbija

Image
Po powrocie z Korei nie moglam sie ogarnac i w koncu pisze. Z Serbii. Dokladnie z Belgradu, ktory dzisiaj wrze z powodu meczu pilki noznej Serbia vs. Francja. Serbowie tlumnie odwiedzaja cerkwie pod wezwaniem Sw.Sawy z nadzieja, ze bedzie wygrana. Poza tym zycie plynie spokojnie, staruszki graja w szachy w parku Kalamegdan, a mlodziez przechadza sie prospektem Kneza Mihailova. A ja zaraz uciekam do kwatery moich nowych znajomych z CS, Vojkana i Nikoli by bacznie sledzic mecz:) Autentyczna radość. Cały Belgrad oglądał mecz, tu akurat ludzie stali przed piekarnią, w której był telewizor i relacja na żywo ze stadionu.

Dzień 93: Seul rowerowo. Seoul hardcorowo

Trzy ostatnie dni w Korei i zarazem trzy ostatnie dni w Seulu. W sobotę trafiłam na koncert hard core'owy, w zasadzie z 6 kapel, 4 grały niemal to samo, ale i tak się cieszę, że tam trafiłam. Że zobaczyłam moshujące Koreanki, koreańską zabawę w tłumie i byłam w świetnym klubie, w zasadzie w piwnicy przerobionej częściowo na klub. Trafiłam również do Loving Hut, prześwietnej restauracji wegańskiej. Ceny przystępne, i Sweet Coffee Soy Latte... Brak pytań. Jutro wylot, więc kończę. Dopiszę już w PL...

Dzień 90: Ostatni dzień w Busanie :(

"Bye, bye Busan, bye, bye" parafrazując jedną z wczesnych piosenek Madonny. Ostatni dzień w tym świetnym mieście. Mieście moich inspiracji i niekończących się wzgórz. Pożegnanie z dzieciakami i moim koreańskim przyjacielem, któremu dużo zawdzięczam. Ostatni hang out po Seomyeon, okolicach Gwanagli beach. I ostatnia herbata w Tom'n'Tom's Cafe. Nostalgia, wiem. Jestem typem człowieka, który przyzwyczaja się do miejsc, ludzi, nawet przedmiotów i potem rozpamiętuje często odwiedzane miejsca, spotkanych ludzi... Jutro Seul, koncert, kilka ostatnich szans na spotkanie Koreą. Ostatni Koreański hicior - Tohoshinki.

Dzień 87: Jeju...

Image
Nie przypuszczałam, że Jeju Island aż tak mnie zauroczy. Przez 3 dni pobytu jeździłam na rowerze, motorze, autostopem a nawet skorzystać z autobusu i podziwiać kunszt kiczowatego wystroju. I po raz pierwszy w życiu miałam okazję pływać w oceanie, dokładnie w dzień moich urodzin. Ale od początku. Prom z Busanu do JejuSi. Naiwnie liczyłam na to, że w trzeciej klasie będzie łóżko czy chociaż materac. Zero materaca (za to dostałam prostokątną, niewygodną poduszkę), spanie w pokoju typu open space i 40 osobami wokół. 11 godzin przekręcania się z jednego boku na drugi, przypadkowego stykania się stopami z pozostałymi śpiącymi. W Korei istnieje inne pojęcie dystansu między ludźmi. Podchodzą blisko, stoisz w kolejce i ktoś chucha Ci na szyję, w metrze siedzisz w ścisku między babcią w daszku a dziewczyną w kwadratowych okularach typu "telewizor". Wróćmy do Jeju. Moja pierwsza myśl: Jak tu zielono! Klockowata architektura mieszająca się z zielonymi połaciami parku, który pnie się hen ...