Posts

Showing posts from July, 2009

Dzień 62: Jeju Vacation!

Image
Jutro ruszam na przydziałowy, 5-dniowy urlop. Kierunek: Jeju Island! Ale najpierw miasto Gwangju, na oficjalnej stronie miasta znalazłam tę oto intrygującą statystykę. Gwangju: miasto, w którym każdego dnia pobiera się 23 małżeństw i zgłasza 2 fałszywe alarmy pożarowe. Jest późno i doczytuję ostatnie info o wyspie: http://english.tour2jeju.net/main/page.php?menu_id=85 Brzmi lepiej, niż dobrze:) Relacja wkrótce...

Dzień 60: I'm Pine. Thanks. And you?

Image
Powyższy tekst znalazłam na koszulce. O co kaman? O to, że angielska wymowa w wykonaniu Koreańczyków jest... jest taka, a nie inna (i pośrednio jest z tym związane określenie Konglish, które w zasadzie odnosi się do używania angielskich słów w koreańskim kontekście, np. won-rum [원룸' "One room"] - a bachelor-style studio apartment), stąd W języku Koreańskim nie istnieje fonem "F", więc automatycznie wymowa takich słów jak "fruit" czy "coffee" przesuwa się w stronę [pru:t] i [kopi]. I stąd właśnie wzięło się Pine zamiast "fine". T-shirt Pine można znaleźć na baboshirts.com, jak i kilka innych wzorów oddających charakter kulturowy Korei. Jak dla mnie bomba, zwłaszcza, że jest w ofercie t-shirt z Triangle Monster. Resztę dopiszę jutro. Bye!

Dzień 58: Lollipop Korea!

Cute Kore, lollipop Korea. Kolejny tutejszy hicior. Dołączam tekst dla wytrwałych. Joy in. Lolli Lolli Oh Lollipop Lolli Lolli Oh Lolli Lollipop Nah! That` not how we do it. Lolli Lolli Lollipop Oh neon naui Lollipop Lolli Lolli Lollipop Oh Lolli-Pop-Pop Lolli Lolli Lollipop Boy neon naui Lollipop Lolli Lolli Lollipop Oh Lolli-Pop-Pop makttaesatangboda deo dalkomhan nae maeumeun teojildeutan Dynamite nan kkalkkeumhan namja T.O.P. naesarang Bling Bling like L E D geudaen ttak nae seutairiya banjjakppanjjak seutaya saekttareungeol wonhae Let me show you if that's okay Now come on saekkareun Rainbow nal neukkin sungan neon ppajeobeoringeol ara You just can't control nal saro jabeun geon neowa namani aneun uri durui Secret light Lolli-Lolli-Lollipop dalkomhage dagawa Lolli-Lolli-Lollipop naege sokssagyeojwo Lolli-Lolli-Lollipop sangkeumhage dagawa Lolli-Lolli-Lollipop neoreul wonhajana Lolli Lolli Lollipop Girl neon naui Lollipop Lolli Lolli Lollipop Oh Lolli-Pop-Pop nal seollege h...

Dzień 57: Lazy Sunday, Reset Sunday

Image
Resetuję się. Z opcji wizyta w muzeum, wycieczka do pozostałości twierdzy czy hikingu wybrałam totalny reset systemu. Siedzę w domu i pracuję nad czeskim, szukam soundtracku do Eagle vs Shark, oglądam zdjęcia z Lotte Worldu i ściągam filmy. Zresztą, straciłam prawą rękę (tzn. aparat), a dokładniej cierpię na brak baterii do aparatu, więc może jutro ruszę się do Foto Labu (który i tak jest dziś zamknięty). Spotkanie wolontariuszy raczej nie wniosło nic szczególnego w moją postawę wolontariuszki, ot pogawędka co słychać, gry integracyjne i grill w sobotę, na którym z oczywistych względów nie byłam. Wiem że koreański czas powoli biegnie do przodu, rozglądam się za biletem do Japonii i pora się sprężyć z ostatnimi czynnościami z rodzaju KOREAN MUST DO. Przede wszystkim chcę zrobić kilka brakujących zdjęć, kilka wypadów na motorze i w końcu Jeju Island za tydzień. 5 dni wakacji, koreański autostop i kolejne potyczki językowo-kulturowe. Can't wait. Enjoy your time girl. Dear Friends, las...

Dzień 53: Triangle monster

Image
Triangle monster to nic innego jak kałamarnica. Takich właśnie rewelacji dowiedziałam się na wczorajszych zajęciach z dzieciakami. Rozwalają mnie pomysłowością z rodzaju jak powiedzieć po angielsku coś, nie znając danego słowa. I tak np. homar to King crab, zaś mors to Water dog na zmianę z Water cat (cóż za rozbieżność swoją drogą!). A jakby ktoś miał wątpliwości, rekin to jedno ze zwierząt, na których się jeździ. Bosan (jedna z uczennic) wyjaśnia: "Teacher, yyy, TV in shark, yyy I see". Czyli pewnie miała na myśli kreskówkę z "ujeżdżanym" rekinem. Fun fun fun. Z innych rewelacji, to jutro wyjeżdżam do Daejeon na spotkanie wolontariuszy. Średnia opcja z 2 dniami zabaw integracyjnych i wszelkiej maści animacji (i to pisze animatorka kultury... fie on you!) z pozostałymi wolontariuszami. Przynajmniej będzie hang out w nowym otoczeniu. Do przeczytania! Pozdrowienia z Geoje Island (Geoje-do)!

Dzień 48: Hang Out in Rain

Image
Sobota przebiła. Przebiła moje oczekiwania weekendowe, a tym samym spędziłam kolejny super weekend w Korei. Czuję, że żyję, że spędzam w Korei najlepsze wakacje w swoim życiu, próbując tylu nowych rzeczy w tak krótkim czasie. Nowe doświadczenia, smaki, ludzie, miejsca. Byłam w muzeum miasta Busan, co zaowocowało m.in. tym, że dowiedziałam się kilku fajnych faktów o tutejszym folklorze (etno dance a nawet egzorcyzmy), historii miasta (w przeciągu 100 lat od otwarcia portu, z wioski powstało drugie co do wielkości miasto w Korei) i wpływie portu na wetsternizację tutejszej społeczności. I jeszcze jedna ciekawostka: na początku XX wieku nazwa miasta brzmiała "Fusan". Był też cmentarz ONZ i park z rzeźbami, z motywem przewodnim "peace". Doza kultury w naprawdę dobrym wydaniu, czas na hang out. Na obiad, jazdę na motorze i wegańskie lody od Purely Decadent. Jazda w deszczu z dziwnie warczącym silnikiem, który ma w zwyczaju stawać na światłach i uparcie odmawiać posłuszeń...

Dzień 47: Teaching madness

Image
Wczoraj miałam niepowtarzalną możliwość uczenia dwóch klas naraz. Dwóch, czyli mojej, "zaawansowanej" i rozbrykanej grupy mojej współlokatorki, tzn. dzieciaki w przedziale wiekowym 7 - 10... Razem ponad 20 osobowa gromadka. Wrzaski, piski, huśtanie się na podłodze i tym podobne oznaki dziecięcej aktywności. Apogeum nastąpiło w trakcie jednej z gier: bieganie dookoła, odpowiadanie na pytanie "w podskokach", i co chwilę pytania od "mojej" grupy. Teacher, teacher! Dwie godziny miętolenia mojej cierpliwości. Obłęd. Příběh o korejské vlajce czyli co się skrywa za koreańską flagą. Na pewno logika. Każdy ze elementów ma swoje znaczenie i nie znalazł się tam przypadkowo, jak to ma miejsce z wieloma flagami w Europie. Koreańska flaga nosi nazwę taegeukgi, symbolizuje mądrość, filozofię oraz mistycyzm Dalekiego Wschodu. Czerwono-niebieski okrąg po środku nawiązuje do dwóch symboli jedności, Yin i Yang, które będąc przeciwnymi sobie (na zasadzie ogień - woda, śmierć ...

Dzień 43: Nadrabiam zdjęciami

Image
Z buddyjskich świątyń: Samgwangsa "budujemy nowy dom, budujemy nowy dom..." : Beomosa kup własną dachówkę i ozdób ją wedle uznania.

Koreańskie hity z satelity

Wprost nie mogłam sobie odmówić wrzucenia tutaj tegorocznych koreańskich TOP 3. Disco, kicz i mtv. Pierwszy song wbrew pozorom jest smutny, traktuje o tym, że w sobotnią noc chłopak rzucił dziewczynę. Trudno się domyślić śledząc nuty. Pozostałe dwie mają bardziej (chyba) pozytywny wydźwięk, aczkolwiek czekam na weryfikację tłumaczenia. No, może "Again and Again" lekko ciągnie nastrój w dół. Enjoy (;

Dzień 41: Seul tudzież Soul

Image
Seul od samego początku zapowiadał się mocno na plus. Darmowy przelot samolotem, ponieważ z powodu wiatru/ulewy mój gospodarz, Mr Kim, stwierdził że, jest to lepszy środek transportu. - Yyy, ale ja nie mam tyle pieniędzy... - Moja firma stawia. Więc opłaciła lot, który trwał całe 45 minut. Nice. Seoul by rain Seul płakał. W Korei szaleje sezon monsunowy, więc deszcz atakuje jak szalony. Czegoś takiego do tej pory nie doświadczyłam i zaczynam się przyzwyczajać do parasolki, która dziwnym trafem całkiem przyzwoicie chroni przed atakiem ciskającej w ciebie wilgoci. Czasem jednak parasolka nie daje rady, taki przynajmniej wniosek podsunął mi widok 6-7 połamanych i zgnębionych parasolek leżących na chodniku w odległości około 10 m od siebie. Sightseeing Seoul Z uwagi na wszechogarniający (a raczej wszechprzemakający) deszcz, czwartek zarezerwowałam na muzea. National Museum of Korea - szczerze powiedziawszy jedno z lepszych muzeów, jakie odwiedziłam. Nowoczesny, wielki gmach wypełniony boga...

Dzień 37,5: Lick me, I'm vegan.

Image
Zarwana nocka. Za godzinę wyjazd do Seulu, więc przynajmniej w aucie nadrobię. Po dzisiejszym przedstawieniu w wersji Attention Deficit Hyperactivity Disorder i przypływie endorfin związanym z wizytą w kawiarni Purely Decadent (już sama nazwa uwodzi) nie wróciłam jeszcze do normy. Wegańskie delicje. Najlepsze z najlepszych. Lick me, I'm vegan. http://www.turtlemountain.com/products/purely_decadent.html Czekam na piątkowe wydarzenie, tzn. wizytę w lunaparku Lotto World, a tym samym realizację jednego z dziecięcych marzeń (tzn. permanentny brak paszportu do 18-go roku życia i zero opcji na wyjazd do Disneylandu). http://www.lotteworld.com - zapowiedź wymiata! Zdjęcia z ostatnich dwóch tygodni: Tuż za znakiem były strome, betonowe schody zapuszczające się głęboko w dół. Znak jak najbardziej na miejscu. I kable. Samgwangsa Wspomniana kiedyś babcia-muchomor

Dzień 37: 히치하이킹

Image
Geoje! Geoje! Geoje! Wypad na Geoje Island zarządził! Dodatkowym uzupełnieniem minionego weekendu była jazda na motorze po wzgórzach i krętych uliczkach Busanu. Awesome! Więc po kolei. Hitchhike Korea! Powiem tak: autostop w Korei ma się lepiej niż dobrze. Ma się wręcz wyśmienicie, ponieważ średni czas oczekiwania na stopa wynosi jakieś 7 minut! Co dziwi o tyle, że w Korei autostop nie jest znany w ogóle (a tym bardziej praktykowany), o czym świadczy choćby fakt, że nie istnieje koreańskie określenie na ten sposób podróżowania. Więc pozostaje tylko angielska wersja hitchhike znana jako 히치하이킹 . Dopłynęłam szczęśliwie promem do Gohyeon i odwiedziłam były POW camp, czyli były obóz dla więźniów z okresu wojny koreańskiej. Świetne muzeum, ciekawe ekspozycje ukazujące życie codzienne w obozie (w tym nie zabrakło szczegółów, hm, sanitarnych..), waaarto.. Czas na stopa. Tablica z nazwą miejscowości napisaną po koreańsku i niecałe 3 minuty łapania. Trójka sympatycznych znajomych podwiozła mni...