Dzień 27: Pies w butach
Pies w butach bynajmniej nie jest bajką, ale stosunkowo częstym widokiem na ulicach Busanu. O ile lubię psy, to muszę przyznać że ich koreańska wersja jest po prostu wstrętna. Małe, białe i ogolone z kudłatymi uszami (najczęściej farbowanymi na różowo czy pomarańczowo) i żabimi, wyłupiastymi oczami. I dziś po raz pierwszy zobaczyłam tego cudaka w butach. Spytałam się Sarang (koreańska wolontariuszka zarazem współlokatorka) czy to tutaj normalne, odpowiedź: "Tak, psy noszą noszą buciki, aby im się łapki nie pobrudziły". Nie mam więcej pytań, jak jednego upoluję obiektywem, z miejsca go tutaj wrzucę.
Wczoraj udałam się do jednej z najbardziej znanych świątyń buddyjskich w Korei, Beomeosy. Początki świątyni sięgają VII wieku, chociaż z tamtego okresu pozostało jedynie kilka kamiennych pagod. Nazwa świątyni, Beomeosa wywodzi się od Beom(범;梵) = nirvana - eo(어;魚) = ryba - sa(사;寺) = świątynia, inna jej nazwa to "Heavenly Fish" (pomijam polską wersję, ponieważ brzmi co najmniej kuriozalnie).
Świątynię tworzy kompleks budynków w większości pochodzących z początku XVII wieku. Złote posągi Buddy, stare, drewniane wykończenia i charakterystyczne, kolorowe malowidła robią wrażenie, aczkolwiek przyznam, że wolę Samgwangsę. Z powodu natłoku ludzi (przynajmniej w części udostępnionej zwiedzającym) ciężko jest się skupić w trakcie medytacji czy zwykłego wpatrywania się w jeden punkt (ze względu na odgórne problemy z koncentracją jest to moja wersja medytacji:).
Beomeosa położona jest na zboczach góry Geumjeongsan, która stanowi tutejsze centrum trekingowe. Wokół znajduje się kilkanaście szlaków regularnie przemierzanych przez chmary dziadków wyposażonych po zęby w sprzęt trekingowy niczym jak na wyprawę w Alpy. Chciałabym, aby w Polsce starsze osoby były równie aktywne fizycznie jak tutaj, gdzie normalnym widokiem są babcie i dziadki w trekingowym, kolorowym wdzianku (są jeszcze babcie w wielgachnych, prześwitujących daszkach, ale ten fenomen klasyfikuje się na odrębną opowieść).
Wczoraj również miałam okazję spróbować koreańskiego karaoke, znanego tutaj jako Noraebang. W zasadzie z mojej strony średnio było ze śpiewaniem, ale samo pomieszczenie, kula disco wściekle rzucająca wokół kolorami i koreańskie hiciory zrobiły robotę!
Let's learn Korean!
Przyznam, że dotychczasowa nauka koreańskiego ogranicza się głównie do zoologi, i tak:
Hemsta - chomik/hamster
Kikuri - słoń/elephant
Taramgi (taramdżi) - wiewiórka/squirrel
Hepari - meduza/jellyfish
Kuyani - kot/cat
Ge (długie eee) - pies/dog
A propos chomików, w centrum młodzieżowym jest chomik, który pożarł swoją żonę, nazywa się oczywiście Hemsta i patrząc na niego nie wierzę, że mógł się dopuścić tak szkaradnego czynu...
Wczoraj udałam się do jednej z najbardziej znanych świątyń buddyjskich w Korei, Beomeosy. Początki świątyni sięgają VII wieku, chociaż z tamtego okresu pozostało jedynie kilka kamiennych pagod. Nazwa świątyni, Beomeosa wywodzi się od Beom(범;梵) = nirvana - eo(어;魚) = ryba - sa(사;寺) = świątynia, inna jej nazwa to "Heavenly Fish" (pomijam polską wersję, ponieważ brzmi co najmniej kuriozalnie).
Świątynię tworzy kompleks budynków w większości pochodzących z początku XVII wieku. Złote posągi Buddy, stare, drewniane wykończenia i charakterystyczne, kolorowe malowidła robią wrażenie, aczkolwiek przyznam, że wolę Samgwangsę. Z powodu natłoku ludzi (przynajmniej w części udostępnionej zwiedzającym) ciężko jest się skupić w trakcie medytacji czy zwykłego wpatrywania się w jeden punkt (ze względu na odgórne problemy z koncentracją jest to moja wersja medytacji:).
Beomeosa położona jest na zboczach góry Geumjeongsan, która stanowi tutejsze centrum trekingowe. Wokół znajduje się kilkanaście szlaków regularnie przemierzanych przez chmary dziadków wyposażonych po zęby w sprzęt trekingowy niczym jak na wyprawę w Alpy. Chciałabym, aby w Polsce starsze osoby były równie aktywne fizycznie jak tutaj, gdzie normalnym widokiem są babcie i dziadki w trekingowym, kolorowym wdzianku (są jeszcze babcie w wielgachnych, prześwitujących daszkach, ale ten fenomen klasyfikuje się na odrębną opowieść).
Wczoraj również miałam okazję spróbować koreańskiego karaoke, znanego tutaj jako Noraebang. W zasadzie z mojej strony średnio było ze śpiewaniem, ale samo pomieszczenie, kula disco wściekle rzucająca wokół kolorami i koreańskie hiciory zrobiły robotę!
Let's learn Korean!
Przyznam, że dotychczasowa nauka koreańskiego ogranicza się głównie do zoologi, i tak:
Hemsta - chomik/hamster
Kikuri - słoń/elephant
Taramgi (taramdżi) - wiewiórka/squirrel
Hepari - meduza/jellyfish
Kuyani - kot/cat
Ge (długie eee) - pies/dog
A propos chomików, w centrum młodzieżowym jest chomik, który pożarł swoją żonę, nazywa się oczywiście Hemsta i patrząc na niego nie wierzę, że mógł się dopuścić tak szkaradnego czynu...

Hejo!
ReplyDeleteCzy są tam ścieżki rowerowe? Pamietasz, że jestem "spragniona" zdjęć ścieżek rowerowych i dróg XDD