Wnioski na jesień
Długo nie pisałam. Nie pisałam w sierpniu, nie pisałam we wrześniu, październik już prawie za pasem a ja dopiero zabieram się do pisania. Ostatnie miesiące minęły pod znakiem jednostajnej rutyny, braku wakacji i braku lata, chociaż możliwe, że to ostatnie zwyczajnie przeoczyłam zamknięta w czterech biurowych ścianach. Tegoroczne wakacje są jednak w planie, wyjeżdżam w jakże niewakacyjnym listopadzie do równie niewakacyjnej i obowiązkowej Polski na coroczny maraton dentysty, okulisty i znajomych. Dni dzielę na weekdays i weekends , czyli jak każdy mieszkaniec/mieszkanka Londynu odliczam dni byle do piątku, zaczynając od poniedziałkowej mantry Y eah, I'm all right, you know, Monday blues , w środę recytuję Halfway there, które przechodzi w czwartkowy Nearly there , aby ostatecznie w piątek iść do pracy w jakże motywującym nastroju Happy Friday everyone! Nie dziwi chyba, że długo oczekiwane nadejście weekendu trzeba w odpowiedni sposób przywitać, więc jak tylko wybija clo...