Rok temu w Wewnetrznej Mongolii
Spora część moich zdjęć trafia do szuflady, bo
czasem coś się prześwietli, bo za grube ziarno, bo wstydzę się tych publikacji,
bo coś. Potem jednak do nich wracam i mimo wszystko decyduję się je opublikować.
Tak też jest z poniższymi fotografiami, nie doceniłam nasłonecznienia w
chińskiej części Mongolii i użyłam ISO400 zamiast 200 czy nawet 100. Moim
ulubionym zdjęciem jest to ze stepu, nie ma tam nic, a jedynie ugór,
przebijające się dźbła trawy, czysty horyzont czasem przyozdobiony jurtami, a
przede wszystkim cisza. Niezmącona niczym cisza.
Comments
Post a Comment