less of homeless

Dopisek z 6. marca 2011:
Pokój przygotowany do zamieszkania. I pojawiła się mała rysa.
Dowiedziałam się mianowicie, że 18. marca mamy sprawę w sądzie a tym samym istnieje ryzyko eksmisji. I mimo, że w praktyce (a zarazem według tutejszych squat rights) od wydania ewentualnego nakazu eksmisji do jego uprawomocnienia mija około 2 m-cy, to w mych myślach zebrały się czarne chmury. A tym samym zdałam sobie sprawę, jak bardzo potrzebuję własnego kąta w tej makro aglomeracji. Miejsca, gdzie wiem, że mogę spać, trzymać swoje szpargały, zaszyć się z książką czy po prostu zapraszać znajomych (i nocować ludzi z couchsurfingu).
Tak czy owak, mam zapewniony dach nad głową na najbliższe 2 miesiące. Jest dobrze. Mam wolne w pracy, zapisałam się do biblioteki czeskiej, słońce coraz częściej gości na londyńskim niebie i jestem aktywna fizycznie, ba, nawet na saunę uczęszczam (!), więc mogę powiedzieć, że jestem szczęśliwa. Acha, właśnie tak.
Comments
Post a Comment