Posts

Showing posts from June, 2009

Dzień 27: Pies w butach

Image
Pies w butach bynajmniej nie jest bajką, ale stosunkowo częstym widokiem na ulicach Busanu. O ile lubię psy, to muszę przyznać że ich koreańska wersja jest po prostu wstrętna. Małe, białe i ogolone z kudłatymi uszami (najczęściej farbowanymi na różowo czy pomarańczowo) i żabimi, wyłupiastymi oczami. I dziś po raz pierwszy zobaczyłam tego cudaka w butach. Spytałam się Sarang (koreańska wolontariuszka zarazem współlokatorka) czy to tutaj normalne, odpowiedź: "Tak, psy noszą noszą buciki, aby im się łapki nie pobrudziły". Nie mam więcej pytań, jak jednego upoluję obiektywem, z miejsca go tutaj wrzucę. Wczoraj udałam się do jednej z najbardziej znanych świątyń buddyjskich w Korei, Beomeosy. Początki świątyni sięgają VII wieku, chociaż z tamtego okresu pozostało jedynie kilka kamiennych pagod. Nazwa świątyni, Beomeosa wywodzi się od Beom(범;梵) = nirvana - eo(어;魚) = ryba - sa(사;寺) = świątynia, inna jej nazwa to "Heavenly Fish" (pomijam polską wersję, ponieważ brzmi co naj...

Day 22: Kimchi Museum!

Image
Dear friends, it has been three weeks since I arrived in Korea. Well, I could summarize this period as a really successful vegan Korean experience! Seriously, Korean cuisine surprised me most! I never before have enjoyed local cuisine as much as in Korea. Korean cuisine amazes me everyday, for instance lately I discovered fantastic, brilliantly delicious seaweed with sesame! If you mix it with rice and add some bean sprouts, chopped cucumber, chili sauce you have a good base for BiBimBap! You can use these seaweed for salad as well. Regarding my activities here, last week I moved a bit in a rut, even so I have enough time for taking photos, translations and watching The IT Crowd (btw, in the meantime I watched two good movies “Caramel” by Lebanese director Nadine Labaki and “Deep Red” by Dario Argento, strongly recommend them!). On the last weekend I planned to hitchhike to Geojedo Island, but the weather damped down my enthusiasm and I decided to stay in Busan. I went to Samgwangsa Bu...

Dzień 20: Busan's happiness

Image
Początkowo w weekend porywałam się na wypad autostopowy na wyspę Geojedo, ale pogoda skutecznie ostudziła moje zapały i na koniec pozostał Busan ze swoimi blokowiskami, drapaczami chmur (no, bardziej mgieł) i świątyniami buddyjskimi. Wybrałam się do jednej z nich, Samgwangsa Temple, stanowiącej jeden z najpopularniejszych ośrodków buddyjskich w Busan. Świątynia ta nie jest zbyt wiekowa, została zbudowana w roku 1969 z zamiarem stworzenia miejsca modlitw do Avalokitesvary (buddyjskiej bogini miłosierdzia). W skład kompleksu wchodzi m.in. budowla JiKwanJon, która jest w stanie pomieścić na raz 10 000 osób. I jeszcze jedno, oprócz regularnego ośrodka modlitw (świątynia otwarta jest 24 godziny na dobę), organizowane są również warsztaty chińskiego, kaligrafii czy warsztaty poświęcone ceremonii parzenia herbaty. Moje osobiste wrażenia z pobytu w świątyni to przede wszystkim poczucie ogarniającego wyciszenia i spokoju. Właśnie tego potrzebowałam, wyciszyć się, oderwać od tego, co zostawiłam ...

Dzień 18: Gyeongju i kulinarne endorfiny

Image
Kulinarne endorfiny dostarczone podczas dzisiejszego obiadu w Gyeongju zmotywowały mnie do napisania kilku słów. Ostatnimi dniami trochę pracowałam i tłumaczenia software'u komputerowego typu bezprzewodowe karty sieciowe tym bardziej nie zachęca do paraliterackich produkcji na blogu :) W tym tygodniu przyznaję niewiele się działo, miałam mały zastój w przemieszczaniu się (z wyjątkiem fotografowania sąsiednich blokowisk) i w zasadzie kursowałam na szlaku centrum młodzieżowe - dom (o ile mogę tak określić obecne miejsce pobytu). Za to dziś wraz z państwem Kim pojechałam na wycieczkę do Gyeongju, czyli byłej stolicy królestwa Silla. W latach świetności, tj. w VII-X wieku n.e. poczet obywateli wynosił około miliona a doniesienia o koreańskim królestwie dobrobytu pojawiły się nawet w Egipcie. Ze względu na doniosłość historyczną i okazałe zbiory archeologiczne Gyeongju stanowi jedną z największych atrakcji turystycznych Korei Południowej. Warto jeszcze dodać, że oprócz spuścizny królest...

Dzień 13: KKK: Kocham Koreańską Kuchnię

Image
AAA! Niedawno wróciłam z bodajże najlepszej kolacji mojego życia. Moje trzewia nadal radośnie tańczą walca z ryżowym deserem, sojowymi pysznościami i herbatą śliwkową a ja wprost nie mogę się nacieszyć kulinarnym odkryciem roku. Dzisiejsza kolacja przebiła palisadki z Vegan Thai w Londynie, muzułmański posiłek w Aleppo i wegański, szwedzki stół w Wiedniu. Od chwili gdy zobaczyłam tę radosną feerię barw na dwóch, długich stołach i kilkadziesiąt przystawek, nie schodzi mi uśmiech z twarzy. Nie wiedziałam od czego zacząć, więc po kolei: trochę sojowych steków, jakieś czerwone kulki, potem warzywa obsmażane w panierce, panierowany kotlet, dwa rodzaje kimchi , glony, ciasteczko ryżowe, kimbob .... Potem zupa glonowa z noodlami, deser ryżowy, mrożone lichi, herbata śliwkowa.... W którymś momencie straciłam rachubę oddając się błogiej przyjemności kosztowania po kolei każdego ze specjałów, i jedno jest pewne: że chcę tam wrócić! Namiary wzięłam i z tego, co się dowiedziałam, jest to res...

Dzień 11: I developed my photos!!!

Image
Świeże i gorące niczym dopiero co ugotowany ryż, w dodatku w cenie niższej niż w Europie, i przy tym w takiej samej jakości:) Architekturę na razie pominę, ta zasługuje na odrębny wpis, a więc... Koreański chaos Niektórzy się w nim dość dobrze odnajdują Lampiony w pobliżu świątyni buddyjskiej W tle Busan Tower Przed sezonem Mali Koreańczycy i małe Koreanki Kończę robakami... Smacznego!

Dzień 10: Kamchatka Town

Image
Współpraca z dzieciakami chyba się rozkręca, wczoraj na przykład dostałam oklaski za to, że potrafię napisać swoje przezwisko po koreańsku, a co więcej - dostałam prezent w postaci gumy do żucia. Dzieciaki co prawda znają się na zwierzętach, kolorach i owocach, ale jak przychodzi kolej na czytanie, to już jest gorzej... W języku koreańskim nie występuje głoska "f", więc nagminnie czytają "f" jako "p" i w ten sposób powstaje ‘pox’ (swoją drogą ang. ‘pox’ to nasza 'ospa') zamiast ‘fox’ i ‘Prance’ zamiast ‘France’. A poza tym chłoną wiedzę jak gąbka i uwielbiają gry (zwłaszcza bingo), więc przygotowywani się na zajęcia obraca się wokół wątku 'Hm, czym by ich dzisiaj zaskoczyć...' Dzisiaj wybrałam się do parku Yongdusan, w którym znajduje się Busan Tower oraz dwie gazebo, czyli coś, co dla nas wygląda jak pagoda, ale w odróżnieniu od pagody ma tylko jedno piętro. W jednym z gazeb znajduje się tradycyjny koreański dzwon, którym dzwoni się 33 raz...

Dzień 7: Annyeong-haseyo Ms Emi!

Image
Dziś miałam pierwsze zajęcia z dzieciakami i... uff, wypadło chyba dobrze! Trochę obawiałam się, czy aby na pewno wypali współpraca opierająca się na mojej wiedzy o koreańskim na poziomie Annyeong-haseyo (Dzień dobry)i ich nikłej znajomości angielskiego. Zaczęło się od przyjścia dwóch dziewczynek do naszego biura, które jak gdyby nigdy nic zaczęły przeglądać nasze materiały do nauki angielskiego, zgadywać jak jest po angielsku ananas itd. Po czym zaczęłam zajęcia ze swoją grupą, i przy okazji nauczyłam się jak jest tutaj (yogi) i tam (dżogi). Dzieciaki rozbroiły mnie swoją zdolnością pojmowania wiedzy przekazywanej w języku opanowanym w tak niewielkim stopniu, poniżej obrazek z zajęć (Let's make fruit salad!): Imiona moich podpiecznych to: - Hwang Se Ra - Kang The Mi - Kim Jong Yoon - Oh Su Min - Iim Ju Mhan - Yang Hym Mo i An Bo Sun Na razie ich nie pamiętam, ale leżące obok kartki mają mi pomóc w szybkim opanowaniu :) Udało mi się zrobić zdjęcie Ginger Soy Drink, tak więc... I ca...