Posts

Showing posts from August, 2010

słowo dnia: plan i jego wszelkie derywaty

Image
"to jakie masz plany po wakacjach?" "gdzie planujesz jechać?" "to jakie teraz plany :)?" "a Ty jaki teraz wyjazd masz w planach?" PLAN. PLANować. ZaPLANować. Z wiekiem zanika moja zdolność planowania, a to na rzecz chaosu i spontanu. I ewentualnie mglistej idei na zmianę z zamiarem zrobienia czegoś. Zaczynam dostawać wysypki na sam dźwięk PLANuuuu... O ile jeszcze znajomymi kieruje ciekawość i żywe zainteresowanie moim losem (mówiąc górnolotnie), to mam wrażenie, że przedział wiekowy >30 jest zainteresowany wyłącznie odpowiedzią mieszczącą się w ramach normy społecznej. Praca, rodzina, i oczywiście samochód. Jestem w wieku produkcyjnym, dopiero co skończyłam studia i pytanie o pracę staje się niemal nadrzędnym tematem konwersacji. I pytanie o PLANy oczywiście. Ledwo co przyjechałam do mojego ‚domu‘, obudziłam się następnego dnia, ze zlepionymi oczami wpełzłam rano do kuchni, nastawiłam wodę na čaj i już słyszę „to co teraz PLANujesz? Praca, ni...

P.R.A.H.A

Dojechalam. Wystarczylo, ze kierowca wysadzil nas na paskudnym Sporilove i zaczelo sie. Sentyment do tego miasta, do Pragi znaczy. To dziwne, jak nagle rosnie w Tobie ciepla kula, rosnie, rosnie a Ciebie ogarnia nieoczekiwane szczescie. Poddajesz sie temu i mimo kilkunastu kilogramow na plecach idziesz przez miasto z promienistym usmiechem. Udalo sie, spedze urodziny w Pradze.

Male marzenia sie spelniaja. Duze tez.

CouchSurfing to nie tylko spanie i poznawanie kultury oraz mentalnosci danego kraju poprzez osoby go zamieszkujace (i oczywiscie poznawanie samych osob). Czasem moze przyniesc nieoczekiwana inspiracje wyciagnieta z rozmowy, dyskujtujesz, uczysz sie np. wloskiego (ta... ja nabylam que qatzo!, bafangulo i cornutto... slownictwo czyst slumsowe) lub twoj host/hostka zabiera Cie w jakies wyjatkowe miejsce, ktore sam/a bys nigdy nie trafil/a bez pomocy lokalnego tubylca. Dzieki mojej hoscte w Udine, Katii, moze nie spotkalo mnie cos gornolotnego, choc w pewnysm sensie tak... Dzis skakalam na trampolinie, taka prosta, gowniarska radocha a jakos nigdy wczesniej nie mialam okazji sprobowac jej. Moze i poskakalabym na trampolinie w innym czasie i miejscu, ale wole skupiac sie na TU i TERAZ, i w ten prosty sposob dopielam ostatni guzik do calego tripu. Wkrotce Praha.aaaa!

Ave Italia!

Jestem w pomidorowo-oreganowej Italii. Strasznie sie tym jaram, bo ostatnim razem, mimo przeszlo 2,5 miesiecznego pobytu, nie widzialam nic oprocz malomiasteczkowej Cerignoli. Viva rolnicze poludnie! Jestem w Triescie. Miasto jak miasto, nic moc, jakby powiedzial Czech. Ale sam fakt, ze jestem tutaj strasznie dziala na moja wyobraznie. Nadpobudliwe gesty na ulicach, architektoniczny bajzel i wczorajsze italskie espresso oraz pizza z chaosem warzyw na powierzchni (wbrew oczekiwaniom stary, doswiadczony pizzarz nie zdziwil sie jak go poprosilam o wersje chessless). Ave Italia!

Jarania sie Rijeka ciag dalszy

Juz wiem. Rijeka jest nie tylko najfajniejszym miastem odwiedzonym w Chorwacji, ale w trakcie calego tripu. Przemierzam dzielnice za dzielnica i nie moga sie nasycic architektura, chaosem w zagospodorowaniu przestrzennym miasta i tym, ze sa doki, odrapane, szare kamienice i duzo, duzo schodow (a przyznac sie musze, ze uwielbiam wszelkie schodopodobne skroty w miescie). Tutejsza architektura przejawia zarowno wplywy austrowegierskie, wloskie (patrz drewniane, kolorowe okiennice i rolety) i cos chorwackiego, czego nie jestem w stanie blizej okreslic. Mam pewnego rodzaju zboczenie do starych drzwi i okien, i jeszcze balkonow, tych z poczatku XX wieku, zelaznych, zdobionych i niejednokrotnie stanowiacych jedyna dekoracje budynku. Tych jest tu pod dostatkiem. Przewazajaca wiekszosc tutejszch balkonow zwisa smetnie z rownie smetnych, przykurzonych getto-kamienic. Jedna kamienica w polowie zaslonieta przez jednopietrowy, podpuadajacy domek a tuz obok wylania sie kolejny szarak z domieszka zi...

On the Balkan road

Image
I haven't written in English for a while, I assume it's easier for me to write in my native language while I travel. Regarding travels - last 17 days I've been traveling across the Balkans starting from Belgrade in Serbia. Main reason to back there was that I wanted to see my friends again. By the way it's pretty amusing story how I met Sandra and Ivan: last summer they simply gave me a ride in Montenegro and from then on we stay in e-mail touch. After Belgrade we (I'm traveling with my Czech friend) crushed to Kraljevo, hometown of my other friends. Another funny story how we got in touch: through CouchSurfing.org, Vojkan and Nikola (cousins) were my hosts in Belgrade, we spent really nice time together and that's how started our friendship. Our next destination was Bosnia and Herzegovina, where I had planned to go last year however my travel time was a bit limited and I couldn't make it. Since we left Prague we have hitched all the way and on the way to Bo...

Rijeka czyli rzeka

Image
Zbyt wiele o Chorwacji nie pisalam, bo i nie ma o czym (z calym szacunkiem oczywiscie!), wszedzie betonowe lub zwirkowane plaze, miasteczka podobne do siebie niczym pomidory na stoisku warzywnym a i przyznam, ze zbytnio nie wnikam w tutejsza mentalnosc. Ze stopem tez roznie, czego dowodzi wczorajsza wyprawa z Zadaru do Rijeki, ktora pominawszy godzine zaczecia stopowania, zejala nam przeszlo caly dzien. Ale udalo sie, jestem tutaj, strasznie podjarana tym, ze zatrzymalismy sie w punkowym infocentrum KORZO, wokol sympatyczni ludzie, super przestronna miejscowa i widok na miejskie doki za oknem (i 15 minut od plazy, betonowej oczywiscie). Zyc nie umierac. Mimo, ze za oknem atakuje deszcz, to nie narzekam, wsiaklam w tutejsza anarchobiblioteke i nadrabiam zaleglosci czytelnicze. Ponizej kilka zdjec z zeszlorocznego wypadu do Chorwacji. I jeszcze jedno: Drodzy Polacy (i Czesi), ktorzy nagminnie odwiedzacie Chorwacje: wiecej wyobrazni przy robieniu zdjec, nie ma nic gorszego niz pozowane, u...

Ateistka w Međugorje

Pojechalam tam z dwoch powodow: 1. Jak najbardziej po drodze do Chorwacji (wlasnie, pozdrowienia z Makarskiej) 2. Zbieram dewocjonalia a w Međugorje ich pod dostatkiem... Bylam przerazona tym, co zobaczylam TAM. Gigantyczna fabryka przemyslu pielgrzymarskiego, inaczej to nie umiem okreslic. Nie uswiadczysz tam drewnianych kramow z rozancami i obrazkami wotywnymi jak w poczciwej Czestochowie. Poczawszy od poduszek poprzez spioszki, zapalniczki skonczywszy na figurkach typu maly fotelik made in china z logo medzugorskiej matki boskiej. Chodzilam niczym zaczarowana od sklepu do sklepu starajac sie wybrac co najbardziej kiczowate podobizny matki boskiej. Rozmach tego zjawiska zwalil mnie z nog, o ile przed rokiem 1981 byla to mikroskopijna jugoslawianska wioska, to teraz jest to gigantyczna wiocha skladajaca sie z hoteli i wszelkiej masci budynkow pod wynajem dla turystow. Czegos takiego sie nie spodziewalam a juz w ogole nie tego, ze wieczorami ludzie tanczyli w kole w rytm piosenki ...

bośn. Sarajevo/Сарајево/tur. Saraybosna

Jestem w Sarajewie. W zniszczonym, intensywnie ostrzelanym Sarajewie. Spie na dziko pod namiotem, rzeczy zostawiam w krzakach i kapie sie w gloniastej rzece (dzieki czemu pewnie nabawie sie kolejnej wysypki, mam nadzieje, ze tym razem beda to zielone, gloniaste kropki). 100% cyganerii. W Bosni stop dziala naprawde super, sympatyczni ludzie, w kaseciaku rozbrzmiewa turbofolk, za szyba przemykaja zielone gory. Przygoda z Bosnia zaczela sie od Goražde, ktore glownie kojarzylam z wiadomosci TVP1 w latach 90-tych oraz komiksu Joe Sacco. Praktycznie kazdy budynek nosi slady walk glownie z okresu 1992-94, budynki sa albo rozwalone, podziurawione jak ser szwajcarski albo pozalepiane gipsem. Bosniackie latki po prostu. Ale mi sie podoba, takie miasta wydaja mi sie bardziej zywe, z pietnem historii widocznym na kazdym kroku. Acha, w Serbii podwiezli nas (podrozuje z czeskim znajomym) lokalni gangsterzy. Juz mina kierowcy sugerowala, ze nie bedzie to zwycyajna jazda, ale po kolei. Najpierw okazal...