Jak zeSplitowac Mostar?
Bedac w Korei poznalam malzenstwo z Ameryki, ktore bylo wrecz zniesmaczone Podgorica, stolica Czarnogory. Niewiele z tego wtedy zrozumialam, ale teraz juz wiem. Mimo calej otwartosci i postawy open-minded, nie znalazlam po prostu nic w tej, hm, stolicy. Co prawda byla jedna stara wieza, pod ktora chcielismy skonsumowac obiad i w przeciagu sekundy pojawil sie lokalny pijaczyna z pytaniem o chleb, chipsy, a nawet zaprosil na piwo.
Anyway, skorzystalismy z zaproszenia przyjemnej pary z Belgradu, ktora wczesniej nas wziela na stopa, i tak oto wyladowalismy w Barze. Nie takim normalnym barze z piwem, wodka i zakaskami, ale w portowej miejsowosci o tej niezwykle uroczej nazwie. Przypomnialy mi sie wakacje spedzane na wsi: stare, drewniane okna, maly pokoj, psy-przylepy i totalny relaks od rana do wieczora. Dzien spedzony na plazy, jakis spacer, jakas nektarynka po drodze... Zasiedzielismy sie dwa dni i dzis w koncu udalo sie nam na zebrac na stopa w kierunku Bosni i Hercegowiny (i docelowego Mostaru). No, z tym stopem to roznie bylo, w polowie polaczony z autobusami i road hikingiem. Koniecznosc, ktora napotyka kazdy autostopowicz\ka. Tym razem wyszlo ponad 13 km marszu i popisalam sie po drodze poprawna polszczyzna... No coz. Gdzies po drodze stwierdzilismy, ze troche malo czasu mamy na Bosnie, wiec zostala Chorwacja. I Split, do ktorego zawiozla nas ekipa wracajaca z wyjazdu sluzbowego. Wielki fart po niemal godzinnym lapaniu na granicy.
Jutro plaza. Ostanie szanse plazowania przed nadchodzaca jesienia i permanentnym brakiem morza w Czechach ;)
Anyway, skorzystalismy z zaproszenia przyjemnej pary z Belgradu, ktora wczesniej nas wziela na stopa, i tak oto wyladowalismy w Barze. Nie takim normalnym barze z piwem, wodka i zakaskami, ale w portowej miejsowosci o tej niezwykle uroczej nazwie. Przypomnialy mi sie wakacje spedzane na wsi: stare, drewniane okna, maly pokoj, psy-przylepy i totalny relaks od rana do wieczora. Dzien spedzony na plazy, jakis spacer, jakas nektarynka po drodze... Zasiedzielismy sie dwa dni i dzis w koncu udalo sie nam na zebrac na stopa w kierunku Bosni i Hercegowiny (i docelowego Mostaru). No, z tym stopem to roznie bylo, w polowie polaczony z autobusami i road hikingiem. Koniecznosc, ktora napotyka kazdy autostopowicz\ka. Tym razem wyszlo ponad 13 km marszu i popisalam sie po drodze poprawna polszczyzna... No coz. Gdzies po drodze stwierdzilismy, ze troche malo czasu mamy na Bosnie, wiec zostala Chorwacja. I Split, do ktorego zawiozla nas ekipa wracajaca z wyjazdu sluzbowego. Wielki fart po niemal godzinnym lapaniu na granicy.
Jutro plaza. Ostanie szanse plazowania przed nadchodzaca jesienia i permanentnym brakiem morza w Czechach ;)
ja też chcę nad morze... na plażę...
ReplyDeleteThis comment has been removed by a blog administrator.
ReplyDelete