Magiczne Kyoto

Minal ponad tydzien od kiedy przyjechalam do Japonii, i w miedzyczasie przesunelam sie 400 km dalej na zachod, i chyba nie tylko w dystansie przejawia sie ta roznica.
Jestem w Kyoto, w magicznym Kyoto, w ktorym kroluja gejsze, swiatynie buddyjskie i zen, a ludzie sa bardziej skorzy do rozmowy.
Ale od poczatku. Mam za soba probe autostopowa w Japonii i stwierdzam, ze jest dobrze. Moj pierwszy kierowca byl wyjatkowo zachwycony tym, ze ktos w ogole jezdzi na stopa, i mimo, ze nie mowil nic po angielsku, zalapal w mig bakcyla stopowego i podwiozl mnie pod same bramki na autostrade, mimo, ze trasa ta byla mu nie po drodze. Chyba najwieksza trudnoscia jest wydostanie sie na odpowiednie miejsce do stopowania, jednak jak raz dostaniesz sie na autostrade, to tylko przesuwasz sie pomiedzy sebisu eira (czyli stacjach paliwa) az do celu.
Kyoto jet wrecz usiane swiatyniami, poki co odwiedzilam dwie z nich, jutro zapewne odwiedze kilka dalszych, a ostatecznie i tak zleja mi sie w jedna calosc i przy odrobinie szczescia bede w stanie rozroznic swiatynie shinto od tych zen.




Dzis po raz pierwszy w zyciu zobaczylam gejsze (w zasadzie maiko czyli mloda adeptke, ktora dopiero uczy sie wszystkich umiejetnosci artystycznych, ktore posiada gejsza), i chyba nigdy nic nie wywarlo na mnie takiego wrazenia jak przesuwajacy sie przed oczami zywy symbol Japonii. Poczulam sie jakby nagle relikt z filmow Kurosawy ozyl przed moimi oczami i ruszyl w moja strone. I zaraz potem zrobilo mi sie smutno, poniewaz najpierw zauwazylam zamieszanie i ludzi czyhajacy z aparatami i ajfonami, a dopiero potem uzmyslowilam sobie, skad ta sensacja.
Maiko szla skromnie przed siebie, starajac sie nie zauwazac wycelowanych w nia obiektywow, krok za krokiem stukala wysokimi koturnami (tzw. geta) po chodniku. Bila od niej biel niczym z akrylowej farby, musze przyznac, ze biel jej twarzy byla wrecz bielsza od bieli - czy to ma w ogole sens? Pozniej jeszcze widzialam kilka kolejnych maiko, i za kazdym razem odplywalam z zachytwu nad kunsztem jej wygladu, a potem zobaczylam pudla z farbowanymi na rozowo uszami i to bylo doznanie o zupelnie innym charakterze.


Z innej bajki - nie moge wyjsc z zachwytu nad japonskimi toaletami, a raczej 'myjoletami' (ang. washlet). Sa ultra nowoczesne, kiedy siadasz wlacza sie melodia przypominajaca szum strumyka gorskiego. Po zalatwieniu potrzeby masz game przyciskow, i wybierasz badz opcje 'bidet' badz suszarke, a potem zastanawiasz sie, ktory przycisk wlasciwie jest odpowiedzialny za szpuszczanie wody. Inna wersja 'myjolety', jest polaczona z kranem, wiec kiedy splukasz, z kranu nad toaleta zaczyna plynac automatycznie woda do malej umywalki zamontowanej tuz nad deska toaletowa, ty myjesz rece w wodzie, a nastepnie ona zostanie wykorysztana do nastepnego splukania. 100% eko, jestem pod wrazeniem japonskiej mysli hydraulicznej.



Oto kolejna seria losowych zdjec. Enjoy!






Comments

Popular posts from this blog

Personal Landmarks: A Map of Trauma in London

ADO starfish

Three weeks into my Panchakarma retreat