just 12 days left and I'm back in Prague

Niewątpliwie zaczynają się dla mnie życiowe wakacje(w sumie już się zaczęły, bo od jakiegoś czasu przecież nieustale się bimbam na balustradzie życia). Ale bimbanie i lekkoduszenie się też może być inspirujące i rozwojowe. Tak długo jak nie masz poczucia, że tracisz czas, tak długo czerpiesz energię z chwilowej pauzy. Ostatnie tygodnie miałam dość wyCZERPujące pod tym względem, wzięłam głęboki oddech na przemyślenia, na naukę życiowych porzekadeł, na spędzanie czasu ze znajomymi i na emocjonalne inwestycje w te znajomości.

Wróciłam do Wrocławia przywożąc z sobą fragment Pragi w postaci dwóch specjalnych gości - Věry i jej syna Honzíka. To je teda sranda. W związku z byciem tutaj nachodzą mnie różne myśli, w sumie przeskakują jedna po drugiej i tylko gdzieś w tle mojej jaźni pojawia się głos, abym je gdzieś zapisywała. Jednak przydałby mi się chip z funkcją zapisu pamięci ROM.

Czekam na wakacje w stricte znaczeniu tego słowa. Czekam na wolność jaką daje pływanie w morzu, łapanie stopa po zachodzie słońca, spanie pod namiotem byle gdzie i żywienie się puszkami z fasolą. Minimal zaopatrzenia i multum wrażeń.

Łowinia 1992(?). To były czasy! Wiocha zakopana gdzieś za łanami i polami w woj. Kieleckiem. Zdecydowanie najlepsze dziecięce chwile jakie mogłam przeżyć.
A Melete to całkiem fajna emo kapela ze Słowenii.



Comments

  1. Wiesz co, ja też mam takie wspomnienia z dzieciństwa z najbardziej sielskich wakacji ze wsi w kieleckiem, Ujny się nazywa. Sprawdziłam w Google maps, dzieli je od Łowini 72 km. Po raz kolejny świat okazuje się mały.

    ReplyDelete
  2. A jak masz na imię? i do kogo tam przyjeżdżałaś? też tam jeździłem i ciekaw jestem do kogo przyjeżdżałaś ewentualnie numer domu itp

    Ta wieś się już bardzo zmieniła i nie jest już taka fajna jak kiedyś, nocne młodzieżowe życie nie istnieje...

    ReplyDelete

Post a Comment

Popular posts from this blog

Personal Landmarks: A Map of Trauma in London

ADO starfish

Three weeks into my Panchakarma retreat