London ist zu gross

Jak brzmi Włoszka, której słaby angielski miesza się z równie słabym niemieckim? Jak powyżej. Jak smakuje mango prosto z drzewa? Soczyście, słodko, na tyle zajebiście, że po powrocie powinnam zbanować tę wstrętną podróbkę, którą można znaleźć na europejskich regałach. Ile powinno kosztować danie składające się z pikantnej pasty z tempeh, smażonego tofu, ryżu i świeżo zblendowanego soku z guavy? Tyle, co w Samarang, czyli 11.000 Rp czyli 80 pensów czyli jakieś 4 zł. Jeść, nie umierać. I do tego czili, horrendalne ilości czili.
Zabrzmi jak absurd, ale dopiero dociera do mnie, że mam na wyciągnięcie ręki (no powiedzmy)przyrodę o której czytałam w książkach, uczyłam się na lekcjach biologii, widziałam w zoo czy w zakurzonym muzeum przyrodniczym. Orangutany na Sumatrze, dżungla na Borneo, warany z Komodo, widowiskowy teatr wayang i śmierdzący zgniłym mięsem owoc durian. Krótko mówiąc zaczynam jarać się pobytem tutaj, przeżywam wręcz nienormalny wzrost zainteresowania Indonezją, językiem autochtonów (np. Buka, nasza zła muminkowa Buka oznacza tu 'otwarte' a Hati-Hati znaczy 'Pozor!'/'Careful!' czyli po prostu 'Uwaga!' ) i oczywiście żarciem. A propo, tempeh pochodzi z Indonezji. Tempeh jest w pytę a lokalsi wymiatają z tempeh wariacjami na patelni.
 

Smażona cassava, czyli frytki w wersji bardziej chrupkiej, mniej tłustej, do tego chili i słońce zaczyna się kręcić wokół ziemi


Chrupiące płaskie płaty tempeh. Miażdżą.


Hati - Hatifnati

Comments

Post a Comment

Popular posts from this blog

Personal Landmarks: A Map of Trauma in London

ADO starfish

Three weeks into my Panchakarma retreat