il bel far niente
nieróbstwo też jest sztuką. i tak moje nicnierobienie zaczyna się o zazwyczaj między 9 a 10 rano. rozciągam się, robię 25 pompek i włączam komputer. zaraz, komputer włączam pierwszy, aby co najszybciej włączyć program hhd regenator, dzięki któremu kiedyś (za miesiąc może?) odzyskam dane z przenośnego dysku. następnie zjadam płatki z mlekiem sojowym alpro, które 'przegryzam' kapsułką b12 a tę popijam kawą mrożoną z 3 kostkami lodu. i z alpro.
od razu zaczynam moją prasówkę, czyli przeglądanie ofert pracy. mój target to oczywiście tester gier, ale przeglądam wszystko co popadnie i wymaga pracy z językiem, a więc gumtree, gamesindustry.biz, toplanguagejobs.com i multilangualvacancies.com.
w trakcie e-maile, blog, książka i po około 3 godzinach druga ice coffee. sprawdzam geocaching, uważnie czytam instrukcje do minolty super 505i, którą nigdy wcześniej nie fotografowałam i powoli zbieram się do wyjścia z jaskini.
do torby wkładam lubitela 166b (zostały jeszcze 3 klatki do wypstrykania), czapkę, coś w razie deszczu, podkolanówki (też w razie deszczu), książkę, do tylnej kieszeni spodni podkowę na rower i w końcu około 4 wyjeżdżam na swoim single speedzie.
czasem coś załatwiam, czasem bawię się w geocaching, czasem jeżdżę fotografować zombiarnię na canary wharf, czasem na burrito, a najczęściej spotykam się ze znajomymi.
wracam wieczorem, witam się z martinem, i albo idę biegać albo włączam film albo zamulamy na jutub po raz setny przerabiając przeróbkę borewicza.
przed pójściem do łóżka czytam około 20 stron książki i po 1 zalegam na antresoli w pozycji embrionalnej tuląc do siebie miśka.
voila, opowiadanie z cyklu 'mój dzień'.
*) il bel far niente, czyli sztuka nicnierobienia
od razu zaczynam moją prasówkę, czyli przeglądanie ofert pracy. mój target to oczywiście tester gier, ale przeglądam wszystko co popadnie i wymaga pracy z językiem, a więc gumtree, gamesindustry.biz, toplanguagejobs.com i multilangualvacancies.com.
w trakcie e-maile, blog, książka i po około 3 godzinach druga ice coffee. sprawdzam geocaching, uważnie czytam instrukcje do minolty super 505i, którą nigdy wcześniej nie fotografowałam i powoli zbieram się do wyjścia z jaskini.
do torby wkładam lubitela 166b (zostały jeszcze 3 klatki do wypstrykania), czapkę, coś w razie deszczu, podkolanówki (też w razie deszczu), książkę, do tylnej kieszeni spodni podkowę na rower i w końcu około 4 wyjeżdżam na swoim single speedzie.
czasem coś załatwiam, czasem bawię się w geocaching, czasem jeżdżę fotografować zombiarnię na canary wharf, czasem na burrito, a najczęściej spotykam się ze znajomymi.
wracam wieczorem, witam się z martinem, i albo idę biegać albo włączam film albo zamulamy na jutub po raz setny przerabiając przeróbkę borewicza.
przed pójściem do łóżka czytam około 20 stron książki i po 1 zalegam na antresoli w pozycji embrionalnej tuląc do siebie miśka.
voila, opowiadanie z cyklu 'mój dzień'.
*) il bel far niente, czyli sztuka nicnierobienia
Comments
Post a Comment