M jak Macierz, W jak Wrocław

Post, który napisałam pierwszej nocy po przyjeździe:

Nieoczekiwanie zdecydowałam się na wyjazd do mojej Macierzy. Do Wrocławia znaczy się. A dokładnie na Kleczków, który przywitał mnie swojskim disco polo rozbrzmiewającym już od pierwszych kroków stawianych na znajomej ulicy, gdzie po prawej stronie wystaje paskudna biała plomba wypełniająca powojenną lukę mieszkalną a po lewej ostała się secesyjna kamienica z kwiecistymi ornamentami charakterystycznymi dla początku XX wieku. Na rogu plomby od kilku lat mieści się lumpeks, który kiedyś był warzywniakiem a jeszcze wcześniej spożywczakiem, w którym za dzieciaka zaopatrywałam się w ciasteczka 'BeBe' na pięciominutowych przerwach w szkole. Na drugim rogu również sklep z przedziwną historią, a bramę za nim 'Lewiatan' przed którym zawsze wystają bądź 17 - letnie matki z wózkami, bądź Romowie zamieszkujący Kleczkowską, bądź też mijający się w drzwiach lokalni sztajmesi i sztajmeski. Szczerze współczuję tamtejszym sprzedawczyniom. Wyobrażam sobie ile razy były błagane na kolanach, by sprzedać piasta 'na kreskę', a w zasadzie pewnie zeszyt z zakupami na kreskę leży schowany pod ladą.
Obmyślam plan działania na pozostałe dni, jak tu załatwić wszystko jak najszybciej, abym mogła więcej czasu spędzić na słodkim lenistwie cyklistycznym, spotkanio-przyjacielskim, bądź czysto piracko-internetowym.

Post, nad którym skupiam się teraz:

Ostatnimi czasy pochłania mnie Geocaching, czyli rodzaj gry miejskiej polegającej na znajdywaniu różnych mini-skarbów rozsianych po różnych miejscach typu pod ławkami, za rynnami czy przy murach. Jak można przeczytać na stronie geocaching.com:
"Geocaching is a real-world outdoor treasure hunting game. Players try to locate hidden containers, called geocaches, using GPS-enabled devices and then share their experiences online".
Dużo zabawy, zgadywania, i dzięki temu odkrywam swoje miasto poniekąd na nowo, układając w głowię siatkę 'keszów', które mijanych codziennie a o których mało kto wie.
Innymi słowy 'I'm soooooo into it', tak samo jak z poniższym "protest-songiem".
Elo rap!


Comments

Popular posts from this blog

Personal Landmarks: A Map of Trauma in London

ADO starfish

Three weeks into my Panchakarma retreat