Earthworm shower
Mieszkam w nowym miejscu. Na skłocie. W jakże ‘lively’ części Londynu, jaką jest East London. Masa skłotów, jeszcze więcej osobliwych zaułków, ciekawych kafejek i na pewno innych miejsc, o których istnieniu na razie nie mam pojęcia. Nie mam też czasu, aby je odkrywać, bo mam za sobą 7 dni z serii ‘9 to 5 job’. Przed sobą zaś powtórkę z rozrywki w zaczynającym się właśnie tygodniu.
Nie narzekam jednak, ciesząc się tym, co jest. Choćby tym, że ktoś mi zaoferował schronienie na miesiąc. Tym, że na skłocie jest głupi prysznic, mimo, że pojawiają się w nim mini dżdżownice na kafelkach i (ponoć) okresowo osy. Tym, że mogę sobie ugotować obiad na jutro, że poznaję nowych ludzi. Zaczynam postrzegać świat minimalistycznie.
Nie narzekam jednak, ciesząc się tym, co jest. Choćby tym, że ktoś mi zaoferował schronienie na miesiąc. Tym, że na skłocie jest głupi prysznic, mimo, że pojawiają się w nim mini dżdżownice na kafelkach i (ponoć) okresowo osy. Tym, że mogę sobie ugotować obiad na jutro, że poznaję nowych ludzi. Zaczynam postrzegać świat minimalistycznie.
Ostatnie dni czułam się jak zombie, codziennie śpiąc po 6 godzin, spędzając w metrze 3 godziny, a następnie 8 – 8,5 godziny w pracy. Jednak jest OK.
Tyle u mnie. Przez najbliższy miesiąc mam gdzie mieszkać, mam co jeść, mam co czytać i okresowo mam dostęp do Internetu.
Cheers.
Zdjęcie z albumu UK' 2007. Bodajże Baker Street Station.
ach, dżdżownice.. brrr, one są okropne! zawsze mam schizy, że wejdą mi pod skórę i zjedzą żywcem, więc uważaj tam! ;P
ReplyDelete