drugi. zero drugi. zero dwunasty.

i do tego dwa miesiące wolnego. i dwa dobrze zapowiadające się wyjazdy. i minus dwa stopnie za oknem. a przed wyjazdem jeszcze ponad dwa tygodnie zalegania w domu: sklejam zina, czytam, uczę się, zalegam w livingu, skipuję, upijam się kawą i/lub herbatą i bawię się z kotem (wszystko piszę w czasie teraźniejszym, ponieważ wtedy rośnie szansa, że faktycznie wszystko potoczy się wg pozytywnego scenariusza, a nie osiądzie na mieliźnie).
dziś robiąc kawę zauważyłam twarz z brodą na pianie, widać? ja widzę starego dziada z brodą a la święty mikołaj...


sam wyjazd też zapowiada się jak świetne kombo 1+1 = 2, z dwudniowymi przystankami po drodze. całe równanie to: maroko - londyn - barcelona - japonia - mediolan. po prostu cieszę się :)-(:

Comments

Popular posts from this blog

Personal Landmarks: A Map of Trauma in London

ADO starfish

Three weeks into my Panchakarma retreat