Posts

Showing posts from October, 2011

skłoticzka, czyli maj komjunity

Image
Skłoticzka to bynajmniej nie jest pieszczotliwe zdrobnienie słoterskiego psa, ale naszego skłotu. Jest nasz sporo, jesteśmy zgrani, mamy wege kuchnię, wspólne obiadki, stół pingpongowy i piłkarzyki. Mieszka z nami kilka psów, kotów i dookoła zawsze plątają się znajomi domu, ekipa z RatStara (pobliskie social centre) czy po prostu dzieciarnia znajomych. Innymi słowy Wayne miał rację mówią "you must kiss many frogs before you find a prince". A zatem skłoticzka crew i przyjaciele. Sorbeta - skarpeta Pirat Remek jedzący z pokrywki od słoika Mefisto aka Mefik Wąchal aka Martin Stephen aka maj best nejtiv spiker frend Wąchol goli wąsa Wegański tort z bezami (urodziny Igora) Marcelina mówi: jest G(reat) Iga (chyba nie do końca przekonana do nakrycia na głowie) Pajka zza Kuby aka Goliata

świeżonka

Image
czyli nowe (stare też) wynalazki na skórze: buka pogrubiona wstążka o mój faworyt - 'oko boga'

faki, fiu fiu*y i k___wy

Image
I jeszcze retardy. To mój podstawowy zasób słownictwa w trakcie pracy. No i brytyjskie thank you , excuse me where is post room/loading bay? i czasem cheers mate , żeby nie było, że totalnie zchamiłam się w pracy. Cztery tygodnie za kierownicą, 4 złapane gumy (wszystkie z ostatnich 7 dni), 3 mini wypadki, również z ostatniego tygodnia. Najpierw zaklinowałam się pedałem o krawężnik wskutek czego upadłam na (stojący) autobus. Rezultat: lekko scentrowane tylne koło, ale jadę dalej. Wczoraj wpadłam na maskę wykręcającego powoli auta, p-o-w-o-l-i czyli kierowca szybko zahamował, ja też, ale i tak polizałam maskę. Rezultat: jadę dalej. A dziś cofający kierowca nie zauważył mnie i tylko lekko szturchnął przednie koło. Jest lajtowo (hejtowo też przyznaję). Zaopatrzyłam się w zajefajne łyżki do zmiany dętki (PEDROSy, polecam!), zatem za każdym razem, kiedy zmieniam dętkę ustalam swój nowy rekord. Mięśnie też przyzwyczaiły się do stałego wysiłku i chyba pora, by trochę przyspeedować z kursami, ...

- it made me feel unhappiness. does it make sense?

Image
Usłyszałam na St Katherine's Way, tuż przy Tower Bridge, E1. A potem na skrzyżowaniu Theobalds Rd i Grays Inn Rd (czyli dużym skrzyżowaniu, WC1) zobaczyłam gościa, który jak gdyby nigdy nic prowadził po ulicy białego kucyka. Tak po prostu, szedł przez siebie a obok mijały go rzesze aut i rowerzystów. Ostatni rok mieszkania w Pradze był obsesyjnie związany z nazwami ulic. Minął rok, odkąd mieszkam w Londynie i znów zaczęłam obcować z ulicami, tym razem jednak zwracam uwagę na to gdzie są i jakim dojechać skrótem, aby szybciej dowieźć paczkę, aby ominąć korek etc. (ale i tak jako kurierka jestem na razie sofciarą, choć moje 'traffic skills' chyba lekko wskoczyły do góry). Ups and downs jednym słowem. Dalsza seria zdjęć z szarej strefy dysku C. paris ldn skipping: ldn/paris/bcn

schowane do szuflady/pigeon hole photographing

Image
Zdałam sobie sprawę, że robię dużo zdjęć do przysłowiowej szuflady. Fotografuję, wywołuję, skanuję, po czym upycham po najciemniejszych zakamarkach dysku C. Nadszedł czas na odsłonę, dziś w wersji IMPRESJE: W ŚRODKU , cokolwiek mają one oznaczać/ I realised how many photograps I take are my pigeon hole photos. I photograph, develop, scan and then cram it in the darkest dead-end on my disc C. It' s time for disclosure, first one goes as IMPRESSIONS: INDOORS, whatever they mean/

zero one_zero one_

Image
W końcu zdecydowałam się na coś, co świtało mi w głowie od dobrych kilku miesięcy. Zajmuje mi to dokładnie 9 godzin dziennie, 5 dni w tygodniu, co razem daje 45 godzin w ciągu 7 dni. Przejeżdżone na rowerze, przeczytane w parku, kiedy czekam na zlecenie czy przeczekane w windzie, którą wjeżdżam do biur, post roomów czy np. na 15 piętro Broadgate Tower w samym centrum londyńskiego City. Pushbiker. Messenger. Bike courier. Krótko mówiąc wylądowałam na kurierce. Śmieję się, że nie miałam innego wyjścia, że mieszkanie z pięcioma kurierami zobowiązuje. I w zasadzie wybrałam nienajlepszy moment na rozpoczęcie, ale w sumie zawsze mogłam zacząć przygodę z kurierką w styczniu a tym samym rzucić się na głęboką wodę czy raczej głęboki lód zalegający na ulicach. Oswajam się ze stopniowo obniżającą się temperaturą, codziennie sprawdzam prognozę pogody na dzień kolejny i pomału kupuję goretexy, baselejery i inne windstoppery. I powoli zaczynam inwestować w mój single speed (powyżej). Zobaczy...