Posts

Showing posts from November, 2010

z przemysleń przy makaniu*

W tym tygodniu jestem szczurem. Nawet nie biurowym, ale zwykłym testowym. Spędzam 8 godzin przed dwoma ekranami testując gry i potem jeszcze dodatkowe 3 godziny przed kompem w ‘domu’. W tym tygodniu ponad 60 godzin odrobię na rzecz systemu. Robię to celowo i z premedytacją. Czasem człowiek musi się w czymś zatracić, by zapomnieć o czymś innym. Wyrzucić z pamięci śmieci z wczoraj. Z przedwczoraj. Z jakiegokolwiek dnia, który chce wymazać z przeszłości. I przygotować się na nadchodzące śmieci jutra. Ja z wami razem już nic nie odczuwam: ta chmura, którą widzę pod sobą, ta czarność i ciężkość, z której się śmieję – to wasza chmura brzemienna burzą. Mój potencjał antyspołeczny wzrasta, i to chyba nie wynika z geekostwa nierozerwalnie związanego z wykonywaną pracą. Druga jest za to bardziej uspołeczniająca, ale i tak zamiast stać za juicy barem, socjalizować się z skądinąd sympatyczną ekipą i udzielać się na kasie, wolę zająć się dostawą i zniknąć między kartonami i półkami. Chociaż w ...

jesień 06 jesień 08 jesień 10

Image
Jesień 06: Góry Sowie Jesień 08: Praga Jesień 10: Londyn

Oto Zuzia

Image
Zuzia jest rezolutną rozrabiarą. Wszystko kwituje szelmowskim uśmiecham i niechętnie stroi się w różowe sukienki z kokardkami. I chyba tym swoim chłopięcym podejściem zaplusowała najbardziej. Kuzynka, którą poznałam dopiero po 8 latach. Tyle sięga moja rodzinna indolencja. Na zdjęciach z koleżanką.

fb free youth!

Image
If you are tired of acquaintances performed only in online life, if you prefer to go to park with your friends instead of chatting with them in little screen box, or if you love to look at real photo albums than at micro snaps on the screen, then JOIN US! facebook free youth stay offline. stay real. stay posi.

THESPOT THESPOT THESPOT #2#2#2

Image
Z racji obowiązku i czystej ekscytacji chciałbym zawiadomić, że JUŻ JEST dostępny nowy THE SPOT MAGAZINE #2. Do przejrzenia TUTAJ lub do zgarnięcia w wybranych klubach we Wrocławiu. [nieskromnie się przyznam, że umieszczając ten post chciałam poprzeć inicjatywę mojego dobrego kolegi a zarazem dodać, że w numerze #2 również miałam swój mały udział]

JOBless

Image
from now on jobless person has a job. how strange* is that, huh? .................................... nie posiadam żadnego etosu pracy. co więcej, ostatnimi czasy wręcz zradykalizował się mój pogląd na wszelkie kapitalistyczne inicjatywy, włącznie, a może przede wszystkim z pracą na czele. i dziwnym trafem atrudniono mnie. w zamian za 8 godzin mojego dnia codziennego, 5 razy w tygodniu, czyli 160 godzin miesięcznie wyrwanych z życia, będę grać na konsolach psp, ps1, 2 i 3, xboxach, strzelać na shooterach i brutalnie rozwalać się na GTSowskich torach rajdowych w ramach pracy jako tester gier. pytanie po co? chociażby po to, by za kilkanaście miesięcy zniewolenia móc spędzić kilkadziesiąt m-cy nieograniczonej wolności w krajach dopiero co raczkującego kapitalizmu, w tzw. krajach trzeciego świata, gdzie ekosystem społeczeństwa przepuszcza wszystko przez drugi obieg nie pozwalając na marnotrawstwo obecne w krajach bogatego zachodu. coś za coś. mój czas wolny za więcej czasu wolnego, za to ...

Freedom is a state of mind.

Image
I deeply believe in this statement. You don't need to be in open space, to scour the field or to swim in the ocean. Freedom is what you make in your own mind, in your desire and in your free time not stolen by company you work for. I felt it few days ago when I wandered in rustling autumn leaves. I felt it yesterday, while I was reading book in crowded, rat-faced underground. And I am gonna feel it today spending time with my friends, in gallery, in every-moment-is-enjoyable time. Just like that. No preservatives or artificial colours added.

Biały Kot i Cmentaria, czyli My Halloween Story

Image
Abstrahując od tematyki zaduszkowej, która obecnie jest bardzo ”on” w Polszy, to byłam dziś na cmentarzu. Angielskie cmentarze to zazwyczaj setki zamszonych, rozlatujących się nagrobków, celtyckich krzyży i dużo dziko rosnącej zieleni. Okoliczne cmentarzysko niczym się nie różni od kadrów z filmu zombie pt. Let Sleeping Corpses Lie (znanym również jako „The Living Dead at The Manchester Morgue”), i chyba z racji podobieństwa scenerii i miłości do filmów z truposzami w tle, zaczęłam się czuć nieswojo. A wiadomo, czym większa sielanka i spokój na planie, tym bardziej rozwinięta i spektakularna akcja się potem odgrywa. Czyli sieka, krew i pościg za ofiarą (domyślnie za mną). Nie licząc szarawych wiewiór skaczących po nagrobkach, gdzieniegdzie przelatujących srok, byłam sama. A, i był jeszcze Biały Kot, który nagle się wyłonił zza grobu. Najpierw rzucił mi zawzięte spojrzenia, potem zaczął skakać po krzyżu, a na koniec wygrzebał fragment ludzkiego kośćca (na oko kość kręgowa) i zaczął się ...