... is almost dead.
I mean my notebook. I assume I've lost all data including photographs, tons of music and translations. What I know is that hard drive should be taken out from computer and then... I forgot what then, but there is a little (hopeless?) chance that my computer is gonna wake up. So far it's still in a coma. Apparently, I'm not upset about losing my 'precious' data or perhaps my consciousness hasn't taken a note of the lost yet.
Again weird thought came to my mind. The thought whispered that maybe there is hidden sense of this whole event, maybe we rely too much on technology? Probably it's not the most insightful remark ever, however I'd rather stick to that remark instead of going mad and bursting with anger. Of course I'm angry, but it's under control. More or less.
==========================================
Z powodów powyższych od kilku dni jestem sfrustrowana. I nawet nie frustruje mnie sam fakt odcięcia od codziennych nawyków związanych z komputerem czy utrata (prawdopodobnie) danych, ale to, że wypadłam z rytmu i nawalam z terminami (bynajmniej nie z tymi narzuconymi z góry, ale osobistymi). I to, że akurat wtedy, kiedy najbardziej potrzebuję komputera (czytaj: pisanie pracy magisterskiej), ten wysiadł. Okazuje się, że prowadząc ustabilizowany tryb życia (czyli w moim przypadku zaleganie w jednym miejscu dłuższy czas), komputer staje się nieodzownym narzędziem pracy, podtrzymywania kontaktów z ludźmi i oczywiście rozrywki. Pozostaje wpisać wielkie (p)ECH.
Dziś otrzymałam list z przeszłości. I przyznam szczerze, że nie wiem co z nim zrobić.
Jakiś czas temu odświeżyłam sobie płytę, która stanowiła/i dość ważną pozycję w moim rozwoju muzycznym i w jakiś sposób towarzyszyła okresowi młodzieńczego buntu (moja mama twierdzi, że ten cały czas trwa, ale... to kwestia dyskusyjna). „Słowa nie straciły na wartości, znaczenie pozostało...” jak najbardziej trafne. Mimo upływu lat teksty z tego albumu nadal pozostają aktualne, nadal skłaniają do refleksji, nadal mogę je odnieść do siebie. Kto nie zna, pozycja obowiązkowa. Grammatik EP+
============================================
SECOND THOUGHT: How many times we gonna make same mistakes??? :(
============================================
Again weird thought came to my mind. The thought whispered that maybe there is hidden sense of this whole event, maybe we rely too much on technology? Probably it's not the most insightful remark ever, however I'd rather stick to that remark instead of going mad and bursting with anger. Of course I'm angry, but it's under control. More or less.
==========================================
Z powodów powyższych od kilku dni jestem sfrustrowana. I nawet nie frustruje mnie sam fakt odcięcia od codziennych nawyków związanych z komputerem czy utrata (prawdopodobnie) danych, ale to, że wypadłam z rytmu i nawalam z terminami (bynajmniej nie z tymi narzuconymi z góry, ale osobistymi). I to, że akurat wtedy, kiedy najbardziej potrzebuję komputera (czytaj: pisanie pracy magisterskiej), ten wysiadł. Okazuje się, że prowadząc ustabilizowany tryb życia (czyli w moim przypadku zaleganie w jednym miejscu dłuższy czas), komputer staje się nieodzownym narzędziem pracy, podtrzymywania kontaktów z ludźmi i oczywiście rozrywki. Pozostaje wpisać wielkie (p)ECH.
Dziś otrzymałam list z przeszłości. I przyznam szczerze, że nie wiem co z nim zrobić.
Jakiś czas temu odświeżyłam sobie płytę, która stanowiła/i dość ważną pozycję w moim rozwoju muzycznym i w jakiś sposób towarzyszyła okresowi młodzieńczego buntu (moja mama twierdzi, że ten cały czas trwa, ale... to kwestia dyskusyjna). „Słowa nie straciły na wartości, znaczenie pozostało...” jak najbardziej trafne. Mimo upływu lat teksty z tego albumu nadal pozostają aktualne, nadal skłaniają do refleksji, nadal mogę je odnieść do siebie. Kto nie zna, pozycja obowiązkowa. Grammatik EP+
============================================
SECOND THOUGHT: How many times we gonna make same mistakes??? :(
============================================
Emi ja też nawalam z terminami, przepraszam, ale nie zdążyłam z płytką :(. Jutro Zakopane, jestem w stresie... Za mało czasu, za mało...
ReplyDelete