2018 pod osiemnastką
Ten rok spędziłam pod osiemnastką. Tak w skrócie rok 2018 pod osiemnastką właśnie, tak symbolicznie i nie do końca fantastycznie. Ten rok w ogóle jakoś nieszczęśliwie i niefajnie się zaczął, przywitany w mało rozrywkowym stylu, ze świadomością, że moja babcia jest ciężko chora i że, muszę wyprowadzić się z fajoskiego i domowego Kentish Town. Przenieśliśmy się, wtedy jeszcze "my", ja i mój były chłopak znaczy się, do malutkiej kawalerki, niecałe dwa miesiące po przeprowadzce rozeszliśmy się, w międzyczasie odeszła moja babcia, no i rzuciłam pracę. W ciągu sześciu tygodni emocjonalnej sinusoidy udało mi się znaleźć nowe zatrudnienie, hip hip hurra, ale... Ale byłam tam niecałe 5 miesięcy. Miałam dość menadżera, który za wszelką cenę starał mi się wmówić, jakim to nie jestem złym pracownikiem, jakie mam słabe statystyki i generalnie starał się wcisnąć mnie martensem w ziemię. Innymi słowy dochodziło do sytuacji mobingowych i w tym samym czasie mój manadżer z pierwszej fir...