sierpeM
Sierpień. To dotychczas najlepszy m-c w tym roku. I nawet nie z powodu moich urodzin, ale tak w ogóle, pierwszy tak zajebisty miesiąc od dawien dawna. Po raz pierwszy w życiu towarzyszy mi spełnienie w pracy. Moment, kiedy rano wyruszam do pracy i już wiem, czy dziś będzie mi się jeździć chujowo czy zajebiście. Czy pod górkę czy z górki, niekoniecznie w wymiarze geograficznym. I wiem, że za chwilę dojadę na ‘korner’, gdzie już będą siedzieć kurierzy z firmy, potem dostanę swój pierwszy dżob i dzień będzie się toczył między SW1 i EC4. Czasowo gdzieś pomiędzy przerwami na ‘kornerze’ i wpadaniem do office’u po nową baterię do radia czy tak po prostu. Nigdy nie sądziłam, że osiągnę taki poziom zadowolenia z tego, co robię i że czym dalej, tym coraz głębiej w tym brodzę. ...