Posts

Showing posts from January, 2012

dzień wolny = dzień [od]zyskany

Image
Dzień wolny od pracy smakuje jak ekler z bitą śmietaną. A dzień pracujący, który w trakcie przeradza się w dzień wolny smakuje jeszcze lepiej, jak podwójny ekler z podwójną śmietaną. Dzisiaj nie tylko wzięłam sobie (ponad!) miesięczne wolne w pracy, ale skróciłam dzisiejszy etat z 9 godzin do niecałych 2, dzięki czemu zyskałam ponad 7 bezcennych godzin, które miałam przeznaczyć na godziwe cele, na zine'a, na czytanie i pewnie jeszcze tysiąc innych szczytnych sposobów na zagospodarowanie czasu. Przejeżdżając przez Blackfriars bridge cieszyłam się jak sztubak, który udał się na pierwsze w życiu wagary. W myślach kreśliłam mini-plany jak spędzić dzień i w końcu stanęło na jakże owocnych odwiedzinach na znajomym skłocie na Deptford, na ugotowaniu obiadu dla współlokatorów, na pysznej kawie (patrz obrazek - zwróć zwłaszcza uwagę na napis, naaaaaaaaapis), na zabawie z kotem i oglądaniem filmu na projektorze. Po prostu "Czysta zysk!", "2 w 1" a nawet "30% gratis...

piłka party // ball party

Image
Nie mogłam się wręcz oprzeć pokusie opublikowania zdjęć z ostatniego sylwestra. Występują: moja osoba jak różowa pantera, Zbyszka osoba jako on sam i R.I.P piłka, również w swojej roli. I just couldn't help myself and simply had to publish pics from last new yrs eve. Playing: me as a pink panther, Zbyszek playing himself and R.I.P fitness ball, also playing its role.

the real bike messenger feeling

Image
Prawdziwy i jedyny Bike Messenger Feeling możesz zyskać na 3 sposoby: 1. brodząc w śniegu 2. walcząc z wiatro-deszczem 3. śmigając szybko metropolią w blasku zachodzącego słońca Pierwsze doświadczenie jest z pewnością 'harsh' lub 'difficult' (anglizm), sprawia, że brylujesz w oczach młodych adeptów zawodu i przyczynia się do oznaczania kurierskich lat pracy jako 'przejeździłem/-am 4 zimy'. Trzecie doświadczenie niesie w sobie poczucie wolności, które towarzyszy ulicami miasta, uszlachetnia, uwrażliwia i nakręca kurierską zajawkę. Drugie doświadczenie miałam szanse doświadczyć dziś ja sama. Sam deszcz nie jest najgorszy, ten 'chrzest' już dawno mam za sobą, jak dochodzi wiatr (dziś miejscami dochodziło do 24 mph), to oprócz stopniowego przemaczania, czujesz jak ściąga Cię na boki, a już w ogóle na mostach. Do tego doszedł grad, a żeby było zabawniej w ramach POBu (ang. Package On Board) miałam plecak wypchany pudłem wypełnionym po brzegi dokumentami, na k...