Znalazłam. Wpadłam na nią niemal przypadkiem. Nie przypuszczałam nawet, że ją kiedykolwiek zobaczę w Pradze. Akurat w sercu Europy tak po prostu ją odnajdę. Al Hasneę... Czyli ten właściwy i jedyny powód, dla którego piję kawę. Kawę syryjską. Kawę z kardamonem. Z obfitą dawką kardamonu, sięgającą do 20% zawartości opakowania. Al Hasnaa uśmiecha się tajemniczo z zielonego opakowania, co chwilę mrugnie okiem, a zaraz potem przechyli czarkę z kawą. Automatycznie nasuwają się wspomnienia z Syrii. Te uśmiechy, zaciekawione spojrzenia rzucane ukradkiem, jedna z kawiarni przy suku Al Hamidiyeh. Sierpniowy ukrop spotęgowany żarem spływającym z nieba. Wrzaski dzieciaków biegających w kółko, kolorowe chusty i kawa. Gorąca, aromatyczna kawa. Okazuje się, że naprawdę niewiele trzeba, aby dodać magii dniu powszedniemu. Takiemu jak ten chociażby, kiedy cała Praga, od wschodu do zachodu, północy i południa, spowita jest szarawą, zbrudzoną resztką śniegowych oparów. Za oknem ohydna smogowa mgła, krótk...