Posts

Showing posts from December, 2009

... po bandzie

Image
Marcinie aka Hubercie: Pojechałeś po bandzie mówiąc kolokwialnie. Poza opublikowania tekstu o mnie i HitchhikeTheEdge, Marcin prowadzi bloga o boksie, jazzie i sami sprawdźcie czym jeszcze: http://hubertdia.blox.pl/html As you see in the picture above, a close friend of mine simply went over the top. He posted few words about my person and this tiny blog you're reading now. No comment.

O Al Hasnie, panie bałwanie i ryżu krótkoziarnistym

Image
Znalazłam. Wpadłam na nią niemal przypadkiem. Nie przypuszczałam nawet, że ją kiedykolwiek zobaczę w Pradze. Akurat w sercu Europy tak po prostu ją odnajdę. Al Hasneę... Czyli ten właściwy i jedyny powód, dla którego piję kawę. Kawę syryjską. Kawę z kardamonem. Z obfitą dawką kardamonu, sięgającą do 20% zawartości opakowania. Al Hasnaa uśmiecha się tajemniczo z zielonego opakowania, co chwilę mrugnie okiem, a zaraz potem przechyli czarkę z kawą. Automatycznie nasuwają się wspomnienia z Syrii. Te uśmiechy, zaciekawione spojrzenia rzucane ukradkiem, jedna z kawiarni przy suku Al Hamidiyeh. Sierpniowy ukrop spotęgowany żarem spływającym z nieba. Wrzaski dzieciaków biegających w kółko, kolorowe chusty i kawa. Gorąca, aromatyczna kawa. Okazuje się, że naprawdę niewiele trzeba, aby dodać magii dniu powszedniemu. Takiemu jak ten chociażby, kiedy cała Praga, od wschodu do zachodu, północy i południa, spowita jest szarawą, zbrudzoną resztką śniegowych oparów. Za oknem ohydna smogowa mgła, krótk...

z jak zima. z jak zło.

Image
zima mnie zamraża od środka. obezwładnia do tego stopnia, że chodząc po ulicach czuję się jak kawał sztywnego, wykrochmalonego płótna naciągniętego na krosno malarskie, na którymś ktoś wymusza naukę chodzenia. krok za krokiem. zima w kościach, zima w bucie i zima przeszywająca palce. i nachodzi mnie myśl, że oto nadszedł moment, kiedy moje palce przymarzły do skarpetek, a te do obuwia, a obuwie do zlodowaciałego chodnika. nienawidzę zimy, śniegu, bałwanów i śnieżek. nienawidzę telepania się na przystanku, przeskakiwania z nogi na nogę i upartego poprawiania czapki i dwóch kapturów na niej, aby co najbardziej uniemożliwić wdzieranie się mrozu do ciała przez dziurki w uszach i w nosie. ........................................................................ Zdjęcie poniżej pochodzi z Casablanki, Maroko. Zdaje się, że zostało zrobione przypadkiem i całkiem fajnie trzyma się kompozycji 1/3 vs. 2/3. Poszarpane trakcją kolejową niebo kontrastuje z białym płotem. Za płotem dają o sobie znać m...

Murakarazm

Image
W nawiązaniu do Haruki Murakamiego i marazmu listopadowego. Studiuję Kronikę Ptaka Nakręcacza i z zadziwieniem spoglądam na przedostatnią stronę, która zawiera pełen wykaz przetłumaczonych książek tegoż autora. Nie wiem czy sięgnę po wszystkie z nich, póki co zanurzam się w świecie codziennego absurdu. Niekoniecznie japońskiego. Absurdu dnia powszechnego. Zwyczajnych, codziennych sytuacji. W sklepie, w metrze i w stołówce. W aucie promotorki, w trakcie mojego pierwszego seminarium magisterskiego. Miało być normalnie, w gabinecie, a skończyło się na konsultacjach w podejrzanie zaparkowanym aucie w jednej z uliczek odchodzących od rynku. Po 21. W praskim mieszkaniu, kiedy sąsiad Aguilera (ponoć nawet utrzymuje więzy rodzinne z tą Aguilera) wparował do mojego pokoju z Samsonem (terier szkocki maści białej) i swoimi dwoma 'podopiecznymi' w wieku gimnazjalnym. Godzina 20, jak okiem sięgnąć ciemność rozświetlona nikłym światłem lamp ulicznych, 4 piętro, strome poddasze, a on chce si...