AD frustra
W związku z tym, że mało kto tu zagląda, zaczynam pisać to, co żywnie mi się podoba. Nawet nie na skutek buntu z powodu niskiej czytelności, ot, wychodzi ze mnie frustracja dnia codziennego. Z rzeczy pozytywnych - dorobiłam się Kindle'a, więc teraz jak będę podróżować, będzie 'lajt' i bez paniki 'i co ja teraz będę czytać' po skończeniu ostatniej książki. Ponadto, mam szansę na wyjazd do Chin jako nauczycielka angielskiego (o ho ho). W ciągu kilku dni potwierdzą lub moje nadzieje rozpłyną się jak bańka mydlana. We shall see zresztą.* *)Apdejt. Nadzieje rozmyły się dziś. Bynajmniej nie było to twardy upadek na glebę, ale całkiem zrównoważone złożenie skrzydeł na ziemi. Ech... Dziś był tzw. road-hate day, czyli trzy, co prawda niegroźne, ale jednak, utarczki z kierowcami; najpierw wylądowałam na masce, potem dwa razy taksiarze mnie ścięli skręcając w lewo. Brzmi źle, nie stało się nic, ale frustracja drogowa wzrosła na tyle, że następnym razem chętniej sięg...